DENKO MAJA I CZERWCA

13 Komentarzy

Cześć Dziewczyny :)

Dziś przychodzę do Was z denkiem. Wiem… trochę jestem spóźniona, ale czasu od początku Lipca brakuje mi na wszystko. Ciągle gdzieś gnam i czymś się zajmuje. Na szczęście pogoda nie dopisuje jakoś szczególnie, więc nie mam żalu, że tracę wakacje. 
W maju i czerwcu zużyć miałam całkiem sporo, choć nie jest to bardzo imponujące. Zobaczcie, jakie kosmetyki osiągnęły u mnie dno i dowiedzcie się, czy byłam z nich zadowolona.
Może skusicie się na jakiś, którego jeszcze nie poznałyście, może znajdziecie w nim też swoje perełki!

AVON – Pomadki do ust
Bardzo lubię pomadki do ust AVON, przyznam się, że mam ich jeszcze sporo i mimo zużycia tych trzech sztuk, moja kolekcja nadal jest imponujących rozmiarów. Najbardziej lubię te z kolekcji matowej. Mój ulubiony kolor to MATTE MAUVE, ale niestety właśnie ta sięgnęła ‘denka’. Ta kolekcja niestety nie jest dostępna w sprzedaży. Nie wiedzieć czemu, zniknęła z katalogów w ciągu jednego miesiąca odkąd się pojawiła. 

AVON LUXE – Podkład w musie
Ten podkład od dłuższego czasu nosiłam w podręcznej kosmetyczce. Bardzo go lubiłam, ale tylko kiedy musiałam poprawiać makijaż w ciągu dnia. Do poprawek nadawał się idealnie, ale gorzej się sprawdzał, kiedy miałam go na całej twarzy. Niestety szybko się ścierał, nie był zbyt trwały. Małe opakowanie świetnie spieniało swoją rolę w podręcznej kosmetyczce.

PAESE – Czarna kredka do oczu
O tej kredce nie mogę powiedzieć złego słowa. Miała w sobie delikatne, połyskujące drobinki, które można było dostrzec tylko po bardzo dokładnym przyjrzeniu się. Jej czerń była węglowo czarna, łatwo nią było namalować kreskę, a jej trwałość była bez zarzutu. Bez problemu przetrwała na oku cały dzień, bez ścierania, rozmazywania i blaknięcia koloru. Jeśli spotkacie ją na swojej drodze, to koniecznie wypróbujcie!

GOSH – Paleta do konturowania
Pierwszy raz w życiu zużyłam w całości jakąkolwiek paletkę. To mój pierwszy raz! Tą bardzo lubiłam. Składała się z rozświetlacza, dwóch bronzerów (matowego i połyskującego), a także różu do policzków. Wszystkie kolory absolutnie trafiły w mój gust i gdyby nie to, że uwielbiam testować nowości to ponownie, bez większego zastanowienia bym się na nią skusiła. Pisałam o niej tutaj.

STENDERS – Woda toaletowa Feel captivated – ROSE
O kolekcji wód toaletowych pisałam już dość dawno. Zapach ROSE podobał mi się najmniej z całej kolekcji. Najbardziej polubiłam zapach żurawiny i grejpfruta. Jeśli chcecie przyjrzeć się bliżej tym zapachom, to zapraszam tutaj. Nie wiem, czy są jeszcze w sprzedaży.

PLAYBOY – Woda toaletowa - Play it Wild
Miałam tylko próbkę tego zapachu, ale nie skusiłam się na pełnowymiarowe opakowanie. Sam zapach nie był zły, nawet całkiem przyjemny, ale trwałości to on nie miał za grosz. Tą próbkę znalazłam w jednym z kosmetycznych box-ów.



BEBEAUTY – Płyn i żel do kąpieli (olejek arganowy i róża damasceńska)
Ten produkt, w różnych wariantach zapachowych, jest stałym bywalcem każdego z moich denkowych postów. Naprawdę bardzo lubię te płyny do kąpieli! Są one tanie, wydajne i mają duże pojemności, co więcej, pięknie pachną i nie żal wlewać ich do wanny ;)

OCEANIA – Żele pod prysznic (Red Kiss, Lawenda&Patchouli)
To również produkty z dyskontu Biedronka, podobnie jak płyny do kąpieli. Walentynowy Red Kiss nie zrobił na mnie piorunującego wrażenia, ale Lawenda&Paczula wręcz przeciwnie! Uwielbiałam ten zapach. Generalnie lubię te żele pod prysznic, ponieważ nie różnią się jakościowo od droższych drogeryjnych, a są o wiele tańsze.

NIVEA – Kremowy żel pod prysznic Oil Pearls
Marka NIVEA jeszcze do niedawna nie była mi szczególnie bliska, ale to się radykalnie zmieniło. Kosmetyki NIVEA stały się naprawdę godne uwagi i każdy na który ostatnio trafiłam bardzo przypadł mi do gustu. Ten żel pod prysznic również okazał się być bardzo przyjemny. Świetnie się pienił, ładnie pachniał i był bardzo wydajny.

FA – Żel pod prysznic Honey Creme
Jeśli chodzi o ten produkt, to mogę powiedzieć o nim, że był zaledwie poprawny. Niby wszystko OK, ale szału nie zrobił. Dobrze się pienił i znośnie pachniał…, no dobra… lepiej niż znośnie, ale w działaniu, jak i zapachu nie było nic, co bym zapamiętała.

KNEIPP - Olejek do kąpieli Tajemnica Piękna
Ten olejek poznałam dzięki jednemu z kosmetycznych pudełek, z których od dłuższego czasu namiętnie korzystam. Cóż mogę powiedzieć…, ta miniaturka uzmysłowiła mi, że chciałabym pełnowymiarowe opakowanie! Jego zapach jest po prostu cudowny i relaksujący,  ale przecież nie tylko o zapach tu chodzi. Dzięki niemu nie ma potrzeby używania już balsamu do ciała. Świetnie otula ciało i po wyjściu z kąpieli, jedyne co trzeba zrobić, to osuszyć je ręcznikiem i się ubrać.

BIOOLEO – Sól do kąpieli Złoto Egiptu
Ta próbka, jak na sól do kąpieli była bardzo maleńka, ale nawet po tej niewielkiej ilości mogłam stwierdzić, że zapach tej soli jest obłędny i jeśli dojrzę ją gdzieś w pełnowymiarowym opakowaniu podczas kosmetycznych zakupów, to z pewnością się na nią skuszę!



YONELLE Yoshino – Płyn micelarny
YONELLE Yoshino – Tonik do twarzy
Obydwa te produkty bardzo polubiłam i mimo tego, że ich opakowania są bardzo dużych rozmiarów i starczają na bardzo długi czas, to nie znudziły mnie, a co więcej, żal mi było, jak już się skończy ły! Świetnie spełniały swoją funkcję. Zarówno tonik, jak i płyn micelarny sprawdzały się nawet w ekstremalnych warunkach. Ich cena nie jest niska, ale śmiało mogę stwierdzić, że są jej warte. Jeśli chcecie poczytać o nich więcej, to zapraszam do archiwalnego wpisu.

TOUPA – Płyn micelarny
Ten gagatek również stanął na wysokości zadania i świetnie się spisywał w usuwaniu makijażu. Nie pozostawiał po sobie tłustej warstwy, doskonale zmywał nawet oporny tusz do rzęs, nie podrażniał i świetnie odświeżał skórę.

YVES ROCHER Sensitive Vegetal – Płyn micelarny
Ta mała próbeczka towarzyszyła mi w podróżach i tak jak pozostałe płyny micelarne, które wykończyłam w ostatnich dwóch miesiącach świetnie spełniała swoją funkcję. Nie mogę o niej powiedzieć złego słowa. 

GARNIER – Żel micelarny 3 w 1
Mam wrażenie, że w tej chwili wypowiadam się, jak zdarta płyta, ale na ten produkt również nie mogę narzekać. Świetnie zmywał makijaż, nie podrażniał skóry, miał przyjemny zapach i nie wysuszał. Jeśli szukacie delikatnego, a zarazem skutecznego żelu do mycia twarzy, to GARNIER stworzył naprawdę przyjemny kosmetyk!

SYNCHROLINE Acnicare – Żel do mycia twarzy z kwasami
W przypadku tego produktu moja opinia jest mieszana. Poznałam jego dobre, jak i słabsze strony. Może zacznę od tych lepszych…, ten żel naprawdę był ostro napakowany kwasami i po regularnym stosowaniu doskonale działał. Martwy naskórek szybko się złuszczał, a cera oczyszczała, co powodowało, że pory skóry się oczyszczały i zamykały, a wypryski stopniowo znikały. Niestety komfort użytkowania był słaby. Zapach pozostawiał wiele do życzenia, żel nie wytwarzał piany i trochę szczypał. 

URIAGE – Żel do mycia twarzy
Maleńka próbeczka wystarczyła mi na dwa, może trzy użycia, ale pozostawiła po sobie dobre wrażenia. Może skuszę się na pełnowymiarowe opakowanie.

VIS PLANTIS - Mydło Dziegciowe
To mydełko poznałam dzięki beGlossy i bardzo się z tego cieszę. Jego koszt to ok. 3-4 zł, a potrafi zdziałać cuda. Bardzo dobrze wpływa na cerę, nawet tą bardzo problematyczną, skłonną do wyprysków i stanów zapalnych. Jego zapach nie jest zbyt przyjemny, ale działanie wynagradza ta niedogodność!


OMG! Double Dare –  Koreańskie maski do twarzy
Bardzo ciekawe i pomysłowe maseczki do twarzy. Ich wygląd naprawdę powoduje, że jest się pod wrażeniem. Niestety ich cena, ok. 30 zł za jedną, jednorazowa sztukę moim zdaniem jest nieco przesadzona. Niedawno o nich pisałam <<klik klik>>

EFEKTIMA – Skarpetki i rękawice do pielęgnacji dłoni i stóp
Jeśli potrzebujecie szybko doprowadzić Wasze stopy i dłonie do porządku, to te produkty są dobrym wyborem. Ich działanie jest naprawdę w porządku. Świetnie sobie radzą z przesuszona skórą, regenerują ją i odżywiają. Fajnie jest sobie zafundować domowe SPA z tymi produktami. Efekt jest natychmiastowy, ale żeby go utrzymać, trzeba być systematycznym.
P.S. Te produkty nie działają, jak skarpetki złuszczające z kwasami, mają tylko działanie pielęgnacyjne.

LIRENE – Skarpetki do pielęgnacji stóp
Podobnie jak w przypadku skarpetek EFEKTIMA o których pisałam powyżej, te również mają bardzo dobre działanie pielęgnacyjne. One również nie zwierają kwasów i działają na tej samej zasadzie. Również polecam



REXONA – Antyperspiranty w sztyfcie
Antyperspiranty w sztyfcie od Rexony od dawna są stałymi bywalcami mojej łazienki. Pisałam już o nich wiele razy, więc nie będę się powtarzać, tym bardziej, że chyba nie ma wśród Was osoby, która by ich nie znała ;)

GOT2BE  Fresh i tup – Suchy szampon
Jeśli szukacie suchego szamponu, który nie tylko świetnie odświeża włosy, ale również pięknie i świeżo pachnie, to polecam go wypróbować. Bardzo dobrze spełniał swoje zadanie i nie bielił tak bardzo włosów, jak np. Batiste. Po dokładnym wyczesaniu, nie było po nim śladu, a włosy wyglądały jak dopiero co umyte i wystylizowane.

SWATI AYRVEDA – Roślinna farba do włosów
O tej farbie już kiedyś się rozpisywałam <<klik klik>> i potwierdzam wszystko, co wtedy Wam naopowiadałam. Bardzo, bardzo byłam z niej zadowolona <3

COLGATE – Pasta do zębów
Nie będę się rozpisywała o paście do zębów i w zasadzie wcale o niej miałam nie pisać, ani też robić jej zdjęć pustego opakowania, ale właśnie o opakowanie mi chodzi.  Jest po prostu genialne i już nie zamierzam kupować  past do zębów w tradycyjnych tubkach ;)

PRÓBKI i PŁATKI KOSMETYCZNE BEBEAUTY
Przez ostatnie dwa miesiące zużyłam też kilka próbek w saszetkach, ale już pisać o nich nie będę, bo właściwie nie ma o czym ;) Pochwalę tylko po raz kolejny płatki kosmetyczne BEBEAUTY z Biedronki, ostatnio nie kupuję już żadnych innych. Znalazłam te, które odpowiadają mi w każdym detalu. Nie rozwarstwiają się, nie pylą nadmiernie i sprawdzają się nawet podczas zmywania czerwonego lakieru z paznokci, a w dodatku są tanie i można je często kupić w wielorakach w jeszcze niższej cenie! Polecam




Jak widzicie, to już całe moje denko z ostatnich dwóch miesięcy. Zużyłam całkiem sporo kosmetyków za którymi pewnie jeszcze kiedyś zatęsknię. Po przyjrzeniu się tym wszystkim pustym opakowaniom, muszę przyznać, że nie trafiłam na żadnego bubla, a produkty nijakie są w szczątkowej ilości.
Jestem zadowolona, moje denko maja i czerwca jest udane!

Pochwalcie się, jak wyglądają Wasze denka! :*

Nowszy postNowszy post Poprzedni postStarszy post Strona główna

13 komentarzy:

  1. Sporo się uzbierało :) Palety Gosha mnie interesują te, c są w Hebe kwadratowe :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajne denko, widzę kilka produktów które znam
    A te matowe pomadki x Avonu znam i bardzo lubię

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też je bardzo polubiłam, do tek pory się zastanawiam, dlaczego tylko przez jeden katalog były w ofercie :/

      Usuń
  3. Te skarpety są całkiem spoko :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Extra denko, gosh paleta mnie zaciekawiła i kredka Pease :) Dezodoranty rexona uwielbiam i ja w każdej postaci najlepiej w sztyfcie właśnie, świeżość cały dzień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta paletka GOSH była świetna, a kredkę też bardzo przyjemnie mi się używało. HEHE, Rexona rządzi ;)

      Usuń
  5. YONELLE Yoshino bardzo dobra pielęgnacja;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ciekawe denko - paleta z Gosha też należy do moich ulubionych (jeszcze jej nie zużyłam, ale jest już bardzo blisko!), a koreańskie maseczki bardzo mnie kuszą :)

    OdpowiedzUsuń
  7. bardzo lubię te wyciskane pasty, w moim denku dwa zużyte pyłki semilaca, sporo maseczek oraz balsam nawilżający z Dove :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja muszę zabrać się za zużywanie maseczek w jednorazowych saszetkach, bo ostatnio słabo mi to idzie ;)

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz!