wtorek, lutego 02, 2016

Ulubieńcy zimy, czyli balsamy do ust EOS


Cześć Dziewczyny :)

Dziś chciałabym opowiedzieć Wam o moich ulubieńcach w ostatnim czasie, czyli niemal kultowych już balsamach do ust EOS.

Początkowo myślałam, że niczym nie będą różniły się od zwykłych sztyftów do ust, poza ciekawym opakowaniem w kształcie jajka. Szybko jednak okazało się, że bardzo się myliłam!

Zacznę jednak od opakowania, które jest nie tylko ma ciekawy wygląd, ale też jest bardzo wygodne. Wykonane zostało z bardzo dobrej jakości tworzywa sztucznego, jakby miękkiego plastiku (to moje subiektywne odczucie). Wszystkie jego elementy doskonale do siebie pasują i idealnie przylegają. Z łatwością można je otworzyć i zamknąć, a mechanizm nie wyrabia się z czasem przez co produkt jest zawsze w doskonałej formie.


To co jest w środku, jest jeszcze lepsze od samego opakowania. Balsamy mają zbitą i bogatą konsystencję. Zanim ich użyłam myślałam, że bardzo ciężko będzie je rozprowadzić na ustach, ale myliłam się. Nie ma z tym absolutnie żadnego problemu. Rozprowadzają się bardzo komfortowo pozostawiając na ustach bardzo cieniutką, niemalże niewyczuwalną, ale doskonale chroniącą warstwę. 
Jednak ich zaletą nie jest jedynie ochrona ust! Balsamy mają fantastyczne właściwości pielęgnacyjne. Dzięki nim usta dzień po dniu wyglądają lepiej, są bardziej miękkie, sprężyste i gładkie.
Kolejną ich zaletą jest to, że są niebywale wydajne. Nie ścierają się z ust, a po posmarowaniu nie mam potrzeby powtarzania tej czynności przez kilka godzin, nawet na dworze.


Nie wspomniałam jeszcze o tym z jakich składników są wykonane, a to również zasługuje na pochwałę! A to za sprawą naturalnych ekstraktów owocowych i innych naturalnych składników!


Balsamy EOS dostępne są w czterech wariantach: Strawberry Sorbet, Summer Fruit, Blueberry Acai i Sweet Mint.
Ich zapach i smak są subtelne, apetyczne i subtelne. Summer Fruit jest wyraźnie owocowy, a w Sweet Mint wyraźnie czuć miętę i delikatne mrowienie na ustach.

Jeśli jeszcze nie miałyście okazji wypróbować EOS-ów, to koniecznie musicie spróbować! Warty dołożyć te kilka złotówek i zamiast zwykłego sztyftu do ust skusić się na EOS-y, bo ich cena nie jest zaporowa, a komfort stosowania jest genialny.
POLECAM!

15 komentarzy:

  1. Nie testowałam ich nigdy,ale po Twoim wpisie już wiem, że muszę je kupić :)

    ________________________
    www.justynapolska.com
    fashion & beauty

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Kupuj i nie żałuj, na pewno będziesz zadowolona :)

      Usuń
  3. Nie każdemu ona podpasuje, ja ją bardzo lubię za to mrowienie, ale wiem, że niektóre dziewczyny nie lubią tego efektu, więc uważaj ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zeszłej zimy nie było dnia, w którym bym nie używała EOSa :D. Teraz sobie trochę odpuściłam, mając inne produkty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, ale pewnie wrócisz. Dla mnie Eos przebił wszystkie inne :D

      Usuń
  5. Rozumiem, ale pewnie wrócisz. Dla mnie Eos przebił wszystkie inne :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Od dłuższego czasu zastanawiam się nad kupnem może wreszcie się skuszę :)
    livka-blog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja jeszcze się nie zdecydowałam. Musze dokończyć to co mam

    OdpowiedzUsuń
  8. Muszę w końcu wypróbować, bo jeszcze nie miałam a wiem że kształt by mi się podobał, bo ostatnio kupiłam podobny balsam z Perfecty :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem chyba jedyną blogerką, która oglądała EOSy tylko w sklepie przez szybę, haha :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz!