niedziela, września 11, 2016

Ilua na Zamku Kliczków, czyli wSPAniały weekend!


Cześć Dziewczyny :)

W zeszły weekend przeżyłam wspaniałe chwile, których nigdy nie zapomnę! Ostatni weekend wakacji spędziłam na wspaniałym relaksie w Zamku Kliczków (nieopodal Bolesławca) wraz z kosmetykami Ilua. Z wielkim sentymentem i tęsknotą wracam do tamtych chwil, a żaby nic mi nie umknęło, postanowiłam się nimi z Wami podzielić.


Od perełki Dolnego Śląska dzieliło mnie ok. 350 km, ale udało mi się przebyć je bez komplikacji i po ok. 3 godzinach od wyjazdu z Łodzi, byłam już na miejscu. Nigdy nie zapomnę tego, jak zaparło mi dech, kiedy weszłam na Zamek. Dosłownie..., poczułam się, jak księżniczka, tylko sukni mi zabrakło ;) Obiekt jest naprawdę imponujący! Zarówno jego rozmiary, architektura, ale również wystrój i klimat przyprawiają o zawrót głowy! Nawet zapach jest jedyny w swoim rodzaju.


O odpoczywaniu po podróży nie było mowy! Szkoda mi było każdej chwili, więc kiedy tylko zostawiłam walizki w swojej komnacie (na dwa dni była moja ;)), ruszyłam na zwiedzanie okolicy. Jeśli mnie pamięć nie zawodzi, to po raz pierwszy jechałam bryczką :D. Małą zajawkę z tej podróży po okolicy Zamku Kliczków możecie zobaczyć na moim Instagramie. Kuba i Staś, bo takie miały imiona koniki, które nas woziły, wykazały się świetną kondycją, a po podróży nawet dały się pogłaskać. Staś (biały) nawet mi się ukłonił ;)

Zdjęcie Marty (http://www.kaczkazpieklarodem.pl/)
Prezentacja kosmetyków Ilua była kolejnym punktem programu. Ilua to kosmetyki naturalne, pozbawione jakichkolwiek składników pochodzenia syntetycznego. Zawierają one skrupulatnie dobrane substancje aktywne pochodzące z roślin rosnących w najdalszych zakamarkach naszej planety, od syberyjskiej tajgi po lasy deszczowe Amazonii, od afrykańskiego buszu po patagońskie pampasy, od skandynawskich lodowców po wybrzeża Antypodów. Czyż to nie brzmi wspaniale?!
Przyznam się, że zakochałam się w różowym peelingu z pestkami malin <3.


Po prezentacji, spotkaliśmy się wszyscy przy wspólnym stole i delektowaliśmy się specjałami przyrządzonymi specjalnie dla nas, przez szefa kuchni Zamku Kliczków - Łukasza Grzesika. Czy próbowałyście kiedyś panierowanych liści pokrzywy albo lodów z buraków? Genialne! :D



Kiedy nastała już ciemna noc, wybraliśmy się na nocne zwiedzanie Zamku z dreszczykiem. Zmęczenie już zrobiło swoje, ale dreszczyk mnie obudził. Wszędzie było ciemno, dlatego zdjęć nie ma zbyt wiele, ale wspomnienia zostały. To było naprawdę wspaniałe przeżycie. 

Pokaz jazdy konnej i kunsztu rycerskiego
Nocne zwiedzanie Zamku
Niedzielne przedpołudnie, tuż po śniadaniu (swoją drogą, bardzo smacznym) znów spędziłam na zwiedzaniu okolicy, nie oparłam się również przed skorzystaniem z zamkowego basenu, sauny, a także siłowni.
Łapę Pokemony ;) :)



To jednak nie był koniec atrakcji. Po obiedzie w zamkowej restauracji udałam się do zamkowego SPA! Zabiegi na twarz i ciało (oczywiście przy użyciu kosmetyków Ilua) tak mnie zrelaksowały, że zapomniałam o całym świecie. Pogubiłam klucze, mało brakowało, że głowę bym zgubiła. Dobrze, że szybko wszystko znalazłam ;). No cóż, dwie i pół godziny maksymalnego relaksu zrobiły swoje. Cudownie jest oddać się w profesjonalne dłonie i sama nic nie musieć robić :D.

Zdjęcie Marty (http://www.kaczkazpieklarodem.pl/)
Zdjęcie Marty (http://www.kaczkazpieklarodem.pl/)
Zdjęcie Marty (http://www.kaczkazpieklarodem.pl/)

Na pierwszy ogień poszło ciało, a zabieg zwał się: Kryształowa Tajemnica Pani Zamku Kliczków. Składał się z peelingu całego ciała (fantastycznym peelingiem Ilua z pestkami malin) , masażu ciała olejkiem Ilua, zakończony masełkiem Ilua. Chyba jeszcze nigdy wcześniej nie miałam tak idealnie gładkiej i miłej w dotyku skóry!

Zabieg na twarz, jaki wybrałam to Złoty Sekret Marii Tacklenburg, czyli zabieg liftingująco-rozświetlający. Jakież było moje zdziwienie, kiedy spojrzałam na siebie tuż po zabiegu. Twarz idealnie gładka, miękka i fantastycznie rozświetlona.

Zerknijcie na ofertę SPA Zamku Kliczków!


Po zabiegach, musiałam udać się w podróż powrotną do domu. Czas upływał nieubłaganie. Z wielką tęsknotą wspominam chwile na Zamku Kliczków i zapowiedziałam sobie, że jeszcze tam wrócę, aby znów poczuć tą atmosferę. Następnym razem spędzę tam minimum tydzień! 

9 komentarzy:

Dziękuję za każdy komentarz!