Cześć Dziewczyny :)
W przesyłce ambasadorskiej Avon, znalazłam trzy produkty z linii Planet Spa, Revitalising Retreat. Używam ich już dość długo i stwierdziłam, że należałoby coś o nich napisać. Jeden z nich spodobał mi się , dla drugiego znalazłam dobre zastosowanie, a trzeci niestety okazał się zupełnie zbędny.
Opis linii:
Linia Planet Spa, Revitalising Retreat zawiera chiński żen-szeń, który jest uznany za króla ziół i od tysięcy lat stosowany w tradycyjnej medycynie jako doskonały środek uzdrawiający. W pielęgnacji skóry wykorzystywane są jego wyjątkowe właściwości energizujące i rewitalizujące.
Zacznę od rewitalizującej maseczki do twarzy typu peel-off. Polubiłam ją najbardziej z całej tej linii. Bardzo lubię takie ściągane maseczki, nie trzeba używać przy nich wody i są bardzo wygodne.
Konsystencja jest typowa dla maseczek typu peel-off, a kolor jest perłowy. Po naniesieniu maski na twarz, ja robię to zwyczajnie palcami, zasycha i tworzy się gumowata. Wtedy można ją zdjąć (po 20 minutach), daje to efekt zrywania sobie folii z twarzy ;).
Podoba mi się jej perłowy blask, całkiem ciekawie to wygląda.
Nie polecam jej dla cery suchej i wrażliwej, w jej składzie dominuje alkohol, więc może podrażnić i wysuszyć. Dla mojej tłustej skóry, jej działanie jest OK i nie wystąpiło żadne przesuszenie. Oczywiście po zastosowaniu koniecznie muszę zastosować krem nawilżający.
Efekt jaki daje maseczka, to zwężenie porów, zmatowienie i odświeżenie. Mi ten efekt bardzo odpowiada, ale nie jest on długotrwały. Oczywiście nie polecam jej stosować na co dzień, ale raz na jakiś czas.
Muszę jeszcze odnieść się do składnika, którym jest chiński żeń-szeń. Niestety, jest go mniej niż konserwantu, dlatego wątpię, aby miał jakikolwiek wpływ na działanie maseczki.
Nie ma w niej naturalnych składników(poza ekstraktem z żeń-szenia i miką, która nadaje perłowy kolor), dominuje alkohol. Nie mniej jednak, od czasu do czasu, lubię ją zastosować. Skóra broni się przed wysuszeniem, dlatego pory się zamykają i jest efekt.
Skład:
Aqua;
Polyvinyl Alcohol -odpowiada za strukturę maski i możliwość zdejmowania jej z twarzy;
Alcohol Denat (Alkohol denaturowany) - składnik o działaniu tonizującym, oczyszczającym, odtłuszczającym, odświeżającym, przy długotrwałym kontakcie także wysuszającym);
Poloxamer 185 - emulgator, składnik umożliwiający powstanie emulsji;
Mica (naturalny pigment mineralny)- nadaje perłowy wygląd kosmetykom;
Xanthan Gum - zagęstnik, zwiększa lepkość preparatu;
Parfum;
Methylparaben - konserwant;
BHT - syntetyczny przeciwutleniacz;
Panax Ginseng Root Extract - ekstrakt z żeń-szenia;
CL 77891, CL 15510, CL 47005, CL 17200, CL 42090 - barwniki.
Kolejny produkt z serii to rewitalizująca kremowa emulsja do oczyszczania twarzy.
Początkowo nie byłam do niej przekonana. Ma konsystencję kremowego mleczka do demakijażu, nie pieni się. Myślałam, że będzie stała w łazience i się kurzyła, ale okazała się świetna przy zmywaniu makijażu (z użyciem wody). Dobrze radzi sobie z podkładem, tuszem i innymi "malowidłami", szybko je rozpuszcza. Ja używałam jej właściwie tylko do zmywania makijażu, a po użyciu stosowałam jeszcze piankę oczyszczającą. Właściwie mogłabym z tej pianki zrezygnować, bo emulsja ładnie oczyszczała i nie pozostawiała żadnej warstwy, ale ja to robiłam z przyzwyczajenia. Po prostu muszę mieć coś co się pieni, inaczej nie czuję dostatecznego oczyszczenia.
Podoba mi się opakowanie, bo jest bardzo wygodne. Zamierzam wykorzystać je i przelać do niego jakieś mleczko do demakijażu.
Wklejam skład:
Produkt, który okazał się dla mnie zupełnie zbędny, to rewitalizujące płatki na powieki.
Podobno, po zastosowaniu płatków skóra okolic oczu ma być złagodzona i ożywiona, wyglądać zdrowo i świeżo. Dla mnie te obietnice coś mówią, ale dokładnie nie wiem co. Nie wiem, co te płatki właściwie robią lub też co mają robić. U mnie nie robią nic. Skóra wokół oczu wygląda tak samo przed zastosowaniem tych płatków, jak i po. Nic się nie dzieje. Dlatego właśnie, są mi zupełnie zbędne.
Nie próbujcie nimi pocierać powieki! Szczypie jak diabli.
Tutaj macie skład:
To byłoby na tyle, wnioski pozostawiam Wam i życzę udanej niedzieli :)
Z Avonu najbardziej lubie linie planet spa, ale tą z masłem shea. Kocham ten zapach mmmm:) tych nie miałam.. Szkoda, że te płatki takie niewiadomo jakie..
OdpowiedzUsuńJa tą linię z masłem shea też bardzo lubię, szczególnie maskę do włosów!
Usuńzainteresowałaś mnie:)
OdpowiedzUsuńczym?
UsuńAvon jakoś mi do Ciebie, jako do propagatorki naturalnych kosmetyków, nie pasuje :) Jeśli chodzi o te kosmetyki, mają bardzo ładne opakowania. Nie miałam jeszcze, aczkolwiek zastanawiałam się nad Planet Spa, choć jak dla mnie Avon za często w swoich kosmetykach stosuje alkohol.
OdpowiedzUsuńCzekam, aż Avon przystąpi choć w minimalnym stopniu do eko-rewolucji. Z tego co zauważyłam w składach Avonowskich kosmetyków niewiele się zmieniło do kilkunastu lat. Teraz konsument jest dużo bardziej świadomy i zwraca uwagę na składy.
UsuńZawsze miałam słabość do produktów Planet Spa, chociaż mam kiepskie doświadczenia z peeligiem bez drobinek peeligujących :D Szkoda, że te też nie okazały się powalające, zwłaszcza po płatkach na powieki spodziewałabym się czegoś bardziej spektakularnego :)
OdpowiedzUsuńTe płatki mają nawet ciekawy skład, bo dużo w nich naturalnych ekstraktów, ale działania nie zauważyłam.
Usuńdawno nie miałam kosmetyków z serii Planet Spa
OdpowiedzUsuńkiedyś uwielbiałam i co rusz nowości kupowałam do czasu aż mnie któraś maseczka uczuliła
od tamtej pory unikam ;) szkoda, bo z początku byłam bardzo zadowolona
choć musze przyznać, że chętnie bym coś wypróbowała... nowego ;)
Polecam linię planet spa z masłem shea
UsuńMaska wygląda bardzo ciekawie!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że te płatki okazały się być zbędne...
A tak poza tematem Avonu, to chętnie dołączyłam do grona obserwatorów! Będę tu częściej zaglądać :)
UsuńJa z tej serii mam kremik do rąk, stóp i łokci i uwielbiam go tak, że zrobiłam sobie duuży zapas :D
OdpowiedzUsuńChyba chodzi Ci o serię z masłem Shea, bo linia rewitalizująca nie ma takich produktów. Ta linia z masłem Shea jest świetna, ja też ją bardzo polubiłam
UsuńOj, już dawno nie miałam nic z Avonu ;)
OdpowiedzUsuńto chociaż możesz poczytać ;)
Usuńnie miałam ale seria planet spa jest godna zaufania:)
OdpowiedzUsuńniektóre produkty z tej serii są bardzo przyjemne, a co najważniejsze mają dobre działanie
Usuńnie miałam. bardzo interesujące trio :)
OdpowiedzUsuńmoże interesujące, ale nie zachwycające
UsuńRównież bardzo lubię maseczki peel-off, ale tej nie miałam ;)
OdpowiedzUsuńdla mojej tłustej cery jest ok
UsuńWyglądają kusząco, ale za maseczkami peel-off nie przepadam, płatki, po twojej opinii nie kuszą wcale, a emulsja wydaje się ciekawą propozycją, może kiedyś ją wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńpłatków nie polecam, u mnie niczego nie zrobiły
Usuńto poczytaj ;)
OdpowiedzUsuńJakoś nie czuję się skuszoną tą serią ;/
OdpowiedzUsuńtak seria jakoś nie robi furory
UsuńBardzo lubię kosmetyki Planet Spa, a ostatnio Avon tak rozbudował tę linię, że naprawdę jest z czego wybierać.
OdpowiedzUsuńPlanet Spa to chyba jedna z najlepszych linii w asortymencie Avonu.
OdpowiedzUsuńWiem, że jest bardzo dużo wielbicielek masek typu peel-off. Ja do nich nie należę, mam poczucie zrywania skóry z twarzy. Lubię linię Planet Spa avon. Nie dawno skończyłam maseczkę błotną. Z serii rewitalizującej jeszcze chyba niczego nie miałam a jeśli miałam to daaawno temu .
OdpowiedzUsuńMyślałam, że to nasączone płatki do demakijażu. Mam wrażliwe oczy, mnie z pewnością by paliły .
Ja też początkowo myślałam, że to płatki do demakijażu, ale jak się okazało... absolutnie nie!
UsuńMam troszkę sentyment do Avonu :) za czasów podstawówkowych kupowałam mnóstwo kosmetyków od nich (wiadomo - koleżanka była konsultantką), później mi troszkę przeszło, teraz już rzadko bardzo, ale cieszy mnie, że Avon i inne firmy katalogowe, zaczynają zwracać uwagę na składy i z czasem mam nadzieję, że się poprawią :) Z tej serii spa, miałam maseczkę błotną i była nawet ok :)
OdpowiedzUsuńu mnie to nie była tylko podstawówka, ale też liceum :)
UsuńNie miałam nic z tej serii :D
OdpowiedzUsuńmaseczka bardzo mi się spodobała :)
OdpowiedzUsuńNie miałam nic z tej serii, ale też tak szczerze nie przepadam za Avonem, nie umiem się do niego przekonać :)
OdpowiedzUsuńNie miałam, ale cała linia wygląda ekskluzywnie:) Ale na płatki chyba bym się nie skusiła;)
OdpowiedzUsuńJeśli miałabym kupować, to pewnie jedynie maseczkę. Aczkolwiek ta wysoka pozycja alkoholu w składzie raczej i tak mnie zniechęca...
OdpowiedzUsuńWitam :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie dołączyłam do grona obserwujących Twojego bloga :) :) W wolnej chwili zapraszam do mnie na nową recenzję.
Lata używałam kosmetyków AVON ale niestety teraz nie mam możliwości :( Tak więc nie znam produktów o których piszesz w tym poście :( A chętnie bym spróbowała.
http://kosmetykiwmoimswiecie.blogspot.dk/2014/02/kosmetyki-body-shop.html
maseczka nie dla mnie, mleczek nie używam... a do tego opakowania tych produktów są po prostu brzydkie i już to mnie odrzuca :P
OdpowiedzUsuńZ tej serii nie miałam żadneg produktu, ale maseczka mnie nawet zachęca :)
OdpowiedzUsuńA widzisz, właśnie miałam zamówić tą maseczkę, ale jednak nie będzie dla mnie dobra. Buziak :*
OdpowiedzUsuń