ShinyBox - Beauty Scholl - Wrzesień 2017

Skomentuj

Cześć Dziewczyny :)

Wrześniowe pudełko ShinyBox jest promowane hasłem: Beauty Scholl. Jest to nawiązanie do rozpoczynającego się we wrześniu roku szkolnego, ale w wydaniu ShinyBox jest to związane z nauką makijażu. W tej edycji box-a znalazły się bowiem przede wszystkim kosmetyki kolorowe, co moim zdaniem było bardzo ryzykownym pomysłem. Jak wiadomo ciężko dopasować kolorystykę produktów do makijaży na ślepo. 

Jak się okazało, w moim przypadku ryzyko się nie opłacało. 
Zobaczcie, dlaczego!


Cleanhands - Odświeżające mydło antybakteryjne
6,49 zł zł / 250 ml
Wbrew pozorom, to najfajniejszy produkt z całego pudełka. On przynajmniej mi się do czegoś przyda i jest to pełnowymiarowe opakowanie. Chociaż mydło do rąk to nie jest szczyt marzeń i raczej nie ucieszyłabym się z niego przy innych edycjach Shiny, to tym razem, w porównaniu do innych produktów, jest prawdziwym hitem. Jest to bowiem produkt przydatny i z pewnością go wykorzystam. Później już jest tylko gorzej.


Delia - Lakier do paznokci
6,50 zł zł / 11 ml
Pomijam to, że niezwykle rzadko używam tradycyjnych lakierów do paznokci, bo na moim dłoniach zazwyczaj żądza hybrydy, to kolor lakieru, jaki mi się trafił, jest chyba najgorszym z możliwych. Jest żółty jak kurczak na Wielkanoc. Może wiosną bym nim nie pogardziła, ale jesienią odpada w przedbiegach. Gdyby trafił mi się jakiś burgund, czerwień, czy śliwkowy fiolet, pewnie bym się ucieszyła. Poza tym, Delia to nie jest marka do której pałam wielkim uczuciem.

Smart Girls Get More Paletka do konturowania twarzy
6,99 zł zł / szt
Kolejny produkt którego nie wykorzystam. Jest to chyba najgorszej jakości paletka do konturowania, jaka kiedykolwiek miałam i nie zamierzam jej używać. No dobra..., L’Oréal, Infallible Sculpt była równie beznadziejna ;). Poza tym, marka Smart Girls Get More totalnie nie trafia w mój gust, a przede wszystkim wiek. Może jest dobra dla nastolatek, które zaczynają przygodę i eksperymentowanie z makijażem, ale nie dla mnie.

Pierre René  - Wkład cień do powiek
6,99 zł zł / szt.
Generalnie z cienia do powiek bardzo bym się ucieszyła, nawet z samego wkładu. Naprawdę nie miałabym nic przeciwko cieniowi do powiek, bo je uwielbiam i chociaż mam już bogatą kolekcję, to z wielkim zapałem przygarniam kolejne. Problem w tym, ze trafił mi się odcień, którego nigdy nie użyję, bo w błękitach wyglądam fatalnie i z resztą nie tylko ja, bo tak się składa, że ten kolor pasuje niewielu kobietom.

Dax Cosmetics - Cashmere utrwalająca baza pod cienie
22 zł zł / 7 g
Ojj... pamiętam... . Niegdyś, jeszcze na początku mojej przygody z blogowaniem, napaliłam się na tą bazę pod cienie do powiek, jak szczerbaty na suchary. Pod wpływem innych blogerek, które ją u siebie zachwalały pobiegłam do drogerii i kupiłam. Niestety, już po pierwszej aplikacji, okazało się, że jest beznadziejna. Cienie nie trzymały się powiek, a baza niesamowicie się rolowała. Już następnego dnia po zakupie wylądowała w koszu na śmieci. Naprawdę, nie mam zamiaru jej używać po raz kolejny. To jednak nie wszystko, termin ważności tego produktu, który otrzymały subskrybentki ShinyBox upływa w styczniu 2018 roku, czyli na jej zużycie pozostało jedynie ok. 3-4 miesiące, co jak na bazę pod cienie do powiek, jest terminem niezwykle krótkim.


BelláPierre - Shimmer Rollon
60 zł zł / 2 g
Zdecydowanie jest to najbardziej wartościowy produkt z całej zawartości box-a. Mimo tego, niestety dla mnie mało użyteczny. Shimer-ów używam tylko przy wyjątkowych okazjach. Aplikuje się go za pomocą roll-ona, a jego konsystencja jest sypka i jest to bardzo wygodne. W innych wariantach pudełka można było znaleźć Lip Plumber marki Cougar, powiększający usta i chyba z niego byłabym jednak bardziej zadowolona.

Novex - Deep moisture hair mask Argan Oil
8,00 zł zł / 100 g
Nawilżająca maska do włosów suchych i matowych z pewnością mi się przyda, mam nadzieję, że jej działanie będzie tak zachwycające, jak obiecuje producent. Na pewno dam Wam znać, jak się sprawdziła przy najbliższym denku. Jej pojemność jest niewielka, więc zapewne szybko ją zdenkuję.


Face chart - Edycja limitowana
20 zł zł / szt.
Ciekawą pozycją w tej edycji stał się Face Chart. jego malowanie może być prawdziwą przyjemnością, ja niestety nie mam na to czasu i wszystkie makijaże wykonuję wyłącznie na własnej twarzy i to w maksymalnie 15 minut. Niestety z wolnym czasem w ostatnich miesiącach jest u mnie bardzo krucho, choć staram się wykorzystywać każdą wolną chwilę.


Bawełniana torba na zakupy
14,90 zł/szt. - tylko dla ambasadorek Shiny Box
Każda z ambasadorek ShinyBox znalazła w swoim pudełku bawełnianą torbę z ciekawym nadrukiem. Wzory były różne. Mój całkiem mi się spodobał i już zapakowałam ją do mojej torebki, będzie na zakupy. Jest to bardzo miły akcent do tej edycji box-a.

W boxie znalazła się również próbka kremu do pielęgnacji twarzy dla alergików w saszetce od firmy Biały Jeleń. Szczerze mówiąc, nie lubię próbek saszetkowych, więc z niej nie skorzystam.


W tej edycji ShinyBox znalazł się również magazyn Shiny MAG w którym, między innymi,  znalazły się szczegółowe opisy produktów zawartych w box-ie.


Jak widzicie, niestety w moim przypadku ta edycja ShinyBox okazała się naprawdę słaba. Kosmetyki, które będę w stanie wykorzystać to jedynie mydło do rąk, maska do włosów i torba, ostatecznie też Shimmer, ale pewnie zajmie mi to lata ;). Muszę przyznać, że jestem zawiedziona i to po raz pierwszy, bo w każdej poprzedniej edycji pudełka, nawet jeśli nie do końca mi się podobała, to znalazłam w niej produkt, który mnie zachwycił, lub przynajmniej bardzo ucieszył. Tym razem niestety nie znalazłam w nim nic szczególnego, a większości produktów nawet nie użyję.

Jestem ciekawa, jak Wam spodobała się zawartość Beauty Scholl? Dajcie znać w komentarzach!
Nowszy postNowszy post Poprzedni postStarszy post Strona główna

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz!