Gdyby mi się chciało, tak jak mi się nie chce...

38 Komentarzy

Cześć Dziewczyny :)

Rynek suplementów diety jest ogromny i bardzo dochodowy. Producenci tego typu specyfików prześcigają się w wymyślaniu tego, na co suplementy mogą pomóc. Ciągle głowią się, jak wywoływać u nas różne potrzeby, o których nie mamy pojęcia. Suplementy diety wspomagające odchudzanie, to jest dopiero żyła złota. Kto nie chciałby być szczupły i piękny, bez wysiłku? Wystarczy mieć pomysł na zareklamowanie "odchudzacza" i można stać się z pucybuta milionerem ;).
Ja jestem bardzo łasa na takie nowości i zawsze ciekawym okiem spoglądam na to, co tym razem pojawiło się na rynku suplementów.

Ostatnio, stojąc w długiej, aptecznej kolejce, znudzona i zniecierpliwiona, postanowiłam przyjrzeć się bliżej, jakimś tabletkom przeznaczonym dla palaczy, które były akurat w promocji i uśmiechały się do mnie z aptecznego koszyczka (niestety nie pamiętam ich nazwy :/). Myślę sobie..., cóż tym palaczom jest potrzebne? Pierwsze co zrobiłam, to spojrzałam na skład na opakowaniu. Ciężko było mi się doszukać, składników aktywnych. Po pierwsze, dlatego, że nie znam się na tych dziwnych farmaceutycznych nazwach, a po drugie to w składzie widniały przede wszystkim składniki otoczki tabletek, substancje zbrylające..., chyba... już dokładnie nie pamiętam tego nazewnictwa, ale chodziło głównie o składniki, które pozwalały wyglądać suplementowi jak tabletka.
Usilnie czytałam skład, głowiłam się i zastanawiałam, aż wreszcie podeszłam do aptecznego okienka. Pierwsze co zrobiłam, to zapytałam farmaceutę o to, co takiego jest w składzie tego preparatu dla palaczy. Okazało się, że jedynym składnikiem aktywnym, tego drogiego, jedynego w swoim rodzaju suplementu jest witamina C..., dacie wiarę? Witamina C, która kosztowała prawie 40 zł i to jeszcze w MEGA promocji!

Z innej beczki...
Moje dziecko ma chorobę lokomocyjną, o której często zapominam, a przypominam sobie wtedy, kiedy do wyjazdu zostają ostatnie minuty. Wtedy na szybko szukam apteki, żeby zapatrzeć się w środki które, pozwolą mu na komfortową podróż, bez nieprzyjemności płynących ze strony układu pokarmowego. Tak właśnie zrobiłam ostatnio. Wpadłam do apteki i poprosiłam farmaceutę o jakiś preparat dla dziecka. Chciałam syrop, bo tabletki raczej nie wchodzą w grę, moje dziecko nie umie ich połknąć. Okazało się, że mają jedynie Lokomotiv..., spoko. Reklama w telewizji zrobiła swoje, a brak wyboru (na moim osiedlu, jest tylko jedna apteka), utwierdził mnie w decyzji zakupowej. Kupiłam, podałam młodemu przed podróżą i wszyscy zadowoleni ruszyliśmy w drogę. 
Możecie sobie wyobrazić, w jaka konsternację wpadłam, kiedy moje dziecko zaczęło narzekać, na to, że źle się czuje i że boli go brzuszek.  WTF, przecież dostał syrop i to dokładnie według zaleceń na opakowaniu! Do tej pory, podawałam mu zawsze AVIOMARIN i było wszystko OK. Niewiele myśląc, wzięłam opakowanie "lokomotywy" w rękę i zaczęłam czytać skład. W tym momencie, moja złość wzięła górę! Miałam ochotę zanieść to badziewie z powrotem do apteki i zarządzać zwrotu pieniędzy, a najlepiej jeszcze zwrotu mojego czasu! Wiecie co było w składzie? Wyciąg z kłącza imbiru i wyciąg ze skórek czerwonych winogron, reszta to substancje, które pozwalają syropowi wyglądać, jak syrop i konserwant (benzoesan sodu), który znajdował się pomiędzy tymi cudownymi wyciągami ... .

Mimo tych wpadek, na suplementy diety się nie zamykam. Wręcz przeciwnie, bardzo je lubię. Często kupuję witaminy, żelazo, magnez i inne. Porównuje składy i ilość dziennego zapotrzebowania na opakowaniach. 
Moja dieta nie jest zbilansowana, często jem co popadnie, nie przywiązuje wagi do zdrowego odżywiania, jem to na co mam ochotę. To z resztą po mnie widać, bo gdybym odżywiała się tak jak należy, to zapewne byłabym o 15 kg lżejsza... . Faktem jest też to, że obecnie, warzywa i owoce są bardzo zubożone w substancje odżywcze. Przyczyną jest głównie uboga gleba na której rosną uprawy, modyfikacja genetyczne i opryski. Dzisiejszy pomidor jest dużo bardziej skąpy, niż ten z przed 30 lat. Właśnie z tego powodu, że nie dostarczam swojemu organizmowi odpowiednio dużej ilości składników, takich jak witaminy i mikroelementy, muszę wspomagać się suplementami i robię to dość intensywnie.

To byłoby na tyle, słowem wstępu.

Ostatnio, wpadł mi w ręce preparat, którego zadaniem m.in. ma być zwiększenie czujności, zdolności koncentracji i zniesienie uczucia znużenia i zmęczenia. Pomyślałam sobie, że to coś dla mnie. 

Codziennych obowiązków mam, aż nadto, na nudę nie narzekam, a często jest tego tak dużo, że "nie wiem w co ręce włożyć". Do tego dochodzi jeszcze nocne ślęczenie nad dokumentami, fakturami, sprawami urzędowymi (nie lubię tego, dlatego zawsze odkładam to na ostatnią chwilę, a często ta chwila to godziny nocne). 
Kiedy jeszcze studiowałam, nigdy nie uczyłam się po nocach. Nie umiałam, sen był dla mnie ważniejszy. Kiedy nie byłam "naumiana", mówiłam sobie : Co będzie to będzie, a "nóż-widelec się uda, a jak nie to poprawka". Zazwyczaj się udawało ;). 
Dziś nie mam takiej możliwości. Ma być zrobione i już, więc robię. Do tej pory, koczując po nocach przed komputerem, popijałam kawę (nie lubię kawy, ale jak mus, to mus :/). To nie było dobre..., bo to uczucie, kiedy to wewnętrzne drżenie i pobudzenie mieszało się z brakiem snu, a jednocześnie z brakiem możliwości zaśnięcia, było potworne. 
Teraz w takich chwilach, kawę zastępuję Green Coffee Max i działa! Oczywiście, nie jestem tak pobudzona, że wszystko mi się pali w rękach, ale daję radę dokończyć pracę po nocy, a co najważniejsze... mogę się skupić i nie robię błędów! Błędy, do tej pory, były moją nocną zmorą, bo przeglądając rano moją pracę, znajdowałam takie "byki", że nie mogłam uwierzyć, że to ja byłam ich sprawcą. 

Ten suplement mi pomaga w zrobieniu tego co muszę, a jak już zrobię, to mogę się położyć spać i zasypiam :D

Używam go jeszcze w innym przypadku.

Jestem "niskociśnieniowcem", a w dodatku, mój organizm strasznie źle reaguje na zmiany pogody. Najgorzej jest wtedy, kiedy na dworze jest deszczowo, a niskie ciśnienie nie pozwala mi wygrzebać się z łóżka. Wtedy zawsze powtarzam, że gdyby mi się chciało, tak jak mi się nie chce, to bym zawojowała świat... ;) 
W takich sytuacjach, kawa to było wybawienie, ale ja nie lubię kawy... . Znaczy lubię, ale tylko z mlekiem... WRÓĆ!, nie lubię kawy z mlekiem, ja uwielbiam mleko z kawą! Wiecie, co to jest mleko z kawą? To jest wtedy, kiedy zamiast wody, ziarenka kawy rozpuszczalnej zalewam mlekiem ;). Z tego co mi wiadomo, mleko neutralizuje działanie kofeiny..., tak słyszałam i może dlatego, takie mleko z kawą nie dawało mi odpowiedniego POWERA. W takie dni i tak chodziłam jak ZOMBIE i nic mi się nie chciało.
Teraz w takie dni łykam sobie Green Coffe Max i mi się chce! Co prawda, nie biegam i robota nie pali mi się w rękach, ale mi się chce i to najważniejsze. Do tej pory w takie dni, myślałam tylko o tym, jak tu się zagrzebać pod koc, a teraz już tak nie jest :)


W składnie tego suplementu, jest to co powinno być, czyli kofeina. Nie ma jakiś dziwnych ekstraktów z "dupy Maryny", jest to co działa i to mi się podoba! Jeśli chcecie dokładnych info, to zapraszam tutaj. Ja nie będę robiła KOPIUJ-WKLEJ, bo to nudne, jak flaki z olejem ;)


Morał z tej "bajki" płynie taki, że zanim kupimy suplement diety, to przeczytajmy jego skład, a jak się nie znamy, to zapytajmy farmaceuty i to najlepiej takiego zaufanego, który nam doradzi z czystego serca, a nie z chęci zysku... . O "zyskownych farmaceutach" pisała kiedyś piguła w sezonie na jelenie.

PS. Pigułko, jeśli to czytasz, to może wypowiesz się w temacie suplementów, jestem strasznie ciekawa Twojego zadnia i spostrzeżeń!
Nowszy postNowszy post Poprzedni postStarszy post Strona główna

38 komentarzy:

  1. Nie lubię takich dziwnych cudów, od czasu do czasu sięgnę po coś na wzmocnienie włosów, ale najczęściej kończy się na komplecie tradycyjnych witamin. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja właśnie witaminy łykam codziennie, ale "takie dziwne cuda" to tylko wtedy, kiedy potrzebuję, nie codziennie :)

      Usuń
  2. Od lat cierpię na chorobę lokomocyjną i mi w sam raz Lokomotiv pomaga. Dla mnie ten lek to przełom. Nie ogłupia, nie zaburza koncentracji... Imbir nie imbir, u mnie zadziałał. Za to Aviomarin uważam za najgorsze zło. Czuję się po nim jak naćpana i wręcz nasila chorobę. Na marginesie powiem, że fajnie też pomaga na tę dolegliwość popijanie Pepsi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. WOW! Widocznie trzeba trafić na swój lek, w przypadku mojego dziecka zupełnie się nie sprawdził :/ Musieliśmy się zatrzymać i kupić AVIOMARIN, bo inaczej byłaby masakra. Z Pepsi spróbuję, dzięki za podpowiedź :)

      Usuń
    2. Na mnie lokomotiv nie działał w ogóle - też uznałam, że to pic na wodę ;). Ale Aviomarin to też masakra- niby nudności nie ma, ale dwie godziny jazdy, a cały dzień nieprzytomna po nim jestem :/. Jeszcze tę Pepsi wypróbuję :P

      Usuń
    3. Ja Aviomarin daję mojemu dziecku, jak wybieramy się w długą podróż, wtedy ją zazwyczaj przesypia i jest OK. Niestety nie znam dobrej altenatywy, a brak leku, jest gorszy niż Aviomarin :/

      Usuń
    4. Ja jak wzięłam kiedyś Aviomarin to nie wiedziałam jak dotarłam do domu i spałam po tej tabletce długo. Na mnie ona działa jak psychotrop niemal. Fatalnie się czuję po tej tabletce. Lokomotiv trzeba zaaplikować odpowiednio przed jazdą, żeby zdążył się rozpuścić i jest ok. Pepsi działa przeciwwymiotnie, mi pomaga, dziecku też, więc może i Twojemu pomoże :)

      Usuń
  3. Bardzo rzadko skłaniam się do przyjmowania jakichkolwiek suplementów ... A co do nauki w czasie studiów miałam takie samo podejście jak Ty :) Sen był ważniejszy, niż nauka po nocach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja nie wyobrażałam sobie inaczej, a wiele moich koleżanek uczyło się po tylko nocach, co było dla mnie kosmosem ;) :D

      Usuń
  4. Mój zawód to również wciskanie suplementów diety, chociaż jakby się tak dłużej zastanowić to Polakom wcale nie muszę wciskać supl. diety, sami się trują na potęgę ;) Reklamy robią ludziom sieczkę z mózgu, zwłaszcza wszechobecne reklamy magnezu - magnez taki, magnez sraki :P najlepiej najtaniej, najwięcej i żeby było raz dziennie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, tak, za magnezem jest masakra :D Wystarczy dodać jakiś wyciąg, albo inny składnik i już magnez jest na to, czy na tamto ;)

      Usuń
  5. Ja tam w suplementy nie wierzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja wierzę, ale te witaminowe i to jeszcze muszą być z żelazem, bo jak nie biorę, to anemia gwarantowana. Ten z kofeiną lubię, ale używam tylko wtedy, kiedy potrzebuję, nie codziennie!

      Usuń
  6. Ja sama też biorę aviomariny gdy źle się czuję. Ale nie podczas podróży. Biedne dziecko. Tabletki z witaminą C dla palaczy do oszustwo, na pewno nie pomogą zwalczyć nałogu za to wyszczuplą portfel o 40 zł.
    Green cofffe max, to coś dla mnie bo jak w ciągu dnia wypiję 3 kawy to mi się ręce trzęsą i nie wiele już mogę zrobić. Na odchudzanie biorę zieloną kawę w kapsułkach bo nie jestem w stanie wypić normalnej, zaparzonej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie to uczucie tego trzęsienia po kawie jest okropne :/

      Usuń
  7. Swego czasu eksperymentowałam z różnymi suplementami na pamięć i koncentrację, ale albo nie działały albo mnie wręcz usypiały;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ps zachęca mnie brak ekstraktów z dupy Maryny;)

      Usuń
    2. mi w tym przypadku, głównie chodziło o to, żeby mogła pracować po nocach, a brak błędów w pracy to już w ogóle super! Na każdego działa co innego niestety i w przypadku suplementów, też tak jest, najlepszym przykładem jest ten cały Lokomotiv, bo niektórym pomaga ';)

      Usuń
  8. Odpowiedzi
    1. To jest kofeina w tabletkach, to w zasadzie, nie ma w co wierzyć ;) Ona ma działać :)

      Usuń
  9. Pamiętam, że przez pewien czas przyjmowałam podobne specyfiki, ale tylko w gorącym okresie ;p

    OdpowiedzUsuń
  10. nie sięgam po suplementy; nie mam do nich zaufania :)

    OdpowiedzUsuń
  11. ja jestem kawoholiczką - lubię smak i zapach kawy - ale piję słabą rozpuszczalną z mlekiem. Ostatnio też testowałam suplement z duuuużą ilością kofeiny i kawa poszła w odstawkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja stosuję raz na jakiś czas, kiedyś częściej po nie sięgałam, ale obecnie stawiam bardziej na warzywa i owoce, choć też zajadam to, co lubię, również jak Ty, jestem bardzo wyczulona na zmiany pogody ( dziś też taki właśnie dzień ) - czuje się fatalnie, nawet kawa nie pomaga.
    Lubię sięgać po typowo kobiece suplementy, na włosy, paznokcie, cerę... ich działanie da się zauważyć ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Też mam chorobę lokomocyjną i moja córka też, mi z wiekiem trochę odpuściła ale nadal omijam autokary, a w aucie okno otwarte i patrzę do przodu w jeden punkt, jemy lekkie śniadanie i w czasie podróży nic, jakoś dajemy radę, póki co, żadnych leków jeszcze nie brała córka ja kiedyś Aviomarin masakra dla mnie jeszcze gorzej się czułam i dlatego wolę nic nie brać i mało jeść i jakoś trwam ;)
    Kawy pić nie muszę, dla przyjemności jak mam coś słodkiego ;) bo w ogóle na mnie nie działa mogę wypić i iść spać;))

    OdpowiedzUsuń
  14. nie sądziłam, że aż tak "żerują" na palaczach, witamina C, dobre :)
    ja po suplementy sięgam czasem jak chcę poprawić stan włosów czy paznokci, ale oczywiście sprawdzam składy :)

    OdpowiedzUsuń
  15. świetny post, aż mi "szczęka" opadła. Nieźle reklama działa na czlowieka :)

    OdpowiedzUsuń
  16. ja od jakiegoś czasu łykam suplementy na włosy, skórę i paznokcie, a także kupuję witaminę C1000 z Calivity :) moim zdaniem pomagają :)
    W takie tabletki odchudzające czy jakieś inne cudowne za bardzo nie wierzę :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Raczej nie korzystam z tego typu specyfików ;) czasem coś ze skrzypem na włosy tylko; na chorobę lokomocyjną Lokomotiv też mi nie po maga, biorę zawsze aviomarin

    OdpowiedzUsuń
  18. Uwielbiam kawę, ale niestety kawa słabo na mnie działa - może organizm się już przyzwyczaił. Chętnie sięgnęłabym po taki suplement pobudzający, ale niestety nie byłabym w stanie połknąć kapsułki. Można się śmiać, ale nigdy nie potrafiłam łykać jakiś dużych tabletek, a ostatnio, po przejściach z ciałem obcym w przewodzie pokarmowym, dwóch dobach w szpitalu i nieprzyjemnym zabiegu nie łykam już nic w ogóle. Nawet Ibuprom muszę pogryźć. Ba, nawet maleńkich tabletek na tarczycę nie połknę w całości, tylko gryzę :P Wiem, okropne to, ale cóż...

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja nie ufam takim specyfikom, jedynie własnej silnej woli, zdrowej diecie i wysiłkowi fizycznemu ;) żadne tabletki Nas nie odchudzą.

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja właśnie piję zieloną kawę od wczoraj. Na pewno pojawi się jej recenzja na blogu ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja nie używam suplementów, staram co się da uzupełniać zdrowym jedzeniem :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Również lubię suplementy, ale niektóre :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja nie używam żadnych suplementów. Jedynie Aviomarin kiedy jadę w długą podróż autobusem. Też mam bardzo niskie ciśnienie, ale nie piję kawy, senność załatwiam zieloną herbatą, yerba mate albo kilkoma przysiadami ;) Nie ufam suplementom i szkoda mi na nie pieniędzy.

    OdpowiedzUsuń
  24. Jak wypowiadają się sami farmaceuci, suplementy do doskonały sposób biznes. Ilość reklam w sieci, ale przede wszystkim w TV poraża. Ograniczenie stosowania suplementów poprawi kondycję, także portfela - inna kwestia to walka o zbilansowanie diety, to klucz przede wszystkim do uzyskania równowagi. Ja stosuję dzienniczek diety, który daje mi poczucie kontroli nad tym, co jem ze strony dietomat.pl

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz!