Cześć Dziewczyny :)
Znacie już Liferię? To kolejny Beauty Box, który pojawił się na naszym rynku! Co go wyróżnia? To, że znajdują się w nim kosmetyki, które pochodzą z różnych krajów całego świata. Pomysł na pudełko narodził się na Ukrainie, gdzie Liferia jest najbardziej znanym BeautyBoxem. Od niedawna dostępna jest już na rynku europejskim.
Kiedy otwierałam pudełko, byłam bardzo ciekawa jego zawartości. Czy sprosta naszym oczekiwaniom?
Dziś pokażę Wam, co znalazłam w październikowej edycji i opowiem, czy zawartość przypadła mi do gustu. W pudełku znalazłam w sumie 6 kosmetyków w tym 4 produkty pełnowymiarowe i 2 miniatury.
Zacznę od naszego rodzimego podwórka. W pudełku znalazły się dwa kosmetyki pochodzące z Polski.
Pojedynczy cień do powiek VIPERA COSMETICS, nie za bardzo trafił w mój gust pod względem kolorystycznym. W moim boxie znalazłam jasny fiolet, z którego pewnie byłyby zadowolone kobiety, które bardziej lubują się w podkreślaniu oczu eyelinerem niż cieniami. Ja jednak potrzebuję mocniejszych kolorów. Oczywiście w każdym boxie był inny odcień cienia, szkoda, że nie trafiłam na ciemny brąz. Jakościowo cień oceniam bardzo dobrze, gdyby miał inny kolor, z pewnością byłby stałym bywalcem na moich powiekach! Tego będę używać jedynie okazjonalnie, albo go komuś sprezentuję.
W pudełku ten produkt jest pełnowymiarowy, jego cena rynkowa to 7,40 zł
Kolejny polski produkt to żel do mycia twarzy VitaOil od Lirene. Mimo, że Lirene to marka z Polski, na opakowaniu jest cyrylica. Widocznie to produkt dedykowany na rynek ukraiński. W polskich drogeriach nie znalazłam jego odpowiednika. Żel zawiera podwójny aktywny kompleks - witaminy B5 oraz masło mango. Muszę przyznać, że jest rewelacyjny i cieszę się, że znalazł się w boxie! Świetnie usuwa makijaż, a przy tym jest delikatny i można nim zmywać nawet makijaż z oczu!
W pudełku ten produkt jest pełnowymiarowy, jego cena rynkowa to 10 zł za 75 ml
Następny przyjemniaczek, to miniatura natleniającego kremu do twarzy hiszpańskiej marki Naobay. Niby to miniaturka, ale całkiem duża bo ma 30 ml, a pełnowymiarowy produkt zawiera tylko 20 ml więcej. Bardzo się cieszę, że mogłam poczuć na własnej skórze ten krem! Jest lekki i delikatny, ale cudownie nawilża! Co więcej, pięknie pachnie <3
Zawiera między innymi olej z róży Mosketa, możliwe, że to dzięki niemu tak ślicznie pachnie.
Muszę również wspomnieć, że bardzo podoba mi się opakowanie. Jest takie minimalistyczne, a jednocześnie przyciąga uwagę.
W pudełku ten produkt jest miniaturą, cena rynkowa pełnowymiarowego produktu to 137 zł za 50 ml
Zachwycił mnie również peeling do twarzy marki Kueshi, który również pochodzi z gorącej Hiszpanii. Zawiera w sobie drobniutko zmielone skorupki orzechów włoskich, które genialnie peelingują, a jednocześnie są delikatne i nie powodują podrażnień. Żałuję, że to miniaturka (50 ml), bo pokochałam ten kosmetyk. Naprawdę się do niego przyzwyczaiłam i szczerze pragnę pełnowymiarowego opakowania.
W pudełku ten produkt jest miniaturą, cena rynkowa pełnowymiarowego produktu to 58 zł za 200 ml
Kolejny produkt to holenderski krem do rąk marki Dermagiq. Początkowo byłam trochę zawiedziona kremem do rąk, bo choć to kosmetyk niezbędny dla każdego, to mam trochę przesyt kremów do rąk. Moje zdanie, zmieniło się jednak po jego użyciu, bo okazał się świetnie regenerować i chronić skórę. Jego konsystencja jest idealna na obecną porę roku, nie jest zbyt lekki, ale też nie toporny. Szybko się wchłania i ładnie pachnie miodem. Skład również ma bardzo przyjemny, ale jego cena już tak przyjemna nie jest ;) Ostatecznie bardzo się cieszę, że znalazł się w pudełku, bo sama pewnie nie wydałabym na niego, aż tyle.
W pudełku ten produkt jest pełnowymiarowy, jego cena rynkowa to 44 zł za 100 ml
Na koniec włoski błyszczyk Glossip, na którym się jednak zawiodłam. Może nie jestem odpowiednią osobą do oceniania błyszczyków, bo ich zwyczajnie nie lubię. Gustuję w pomadkach i to matowych :). Niestety bardzo topornie rozprowadzał się na ustach i w moim odczuciu kleił się straszliwie. Oddałam go mojej przyjaciółce i o dziwo ona jest z niego zadowolona.
W pudełku ten produkt jest pełnowymiarowy, jego cena rynkowa to 42 zł
Powiem Wam szczerze, że zawartość pudełka przerosła moje oczekiwania i mam nadzieję, że przy kolejnych edycjach się nie zepsuje. Generalnie znalazłam w nich cztery genialne kosmetyki, które pokochałam. Nietrafiony był tylko błyszczyki i cień, ale to nie problem, bo reszta jest cudowna!
Bardzo się cieszę, że miałam okazję wypróbować te produkty i zdecydowanie chciałabym do nich wrócić po tym, jak się skończą.Jeśli tak dalej pójdzie, to Liferia zrobi furorę! Konkurencja w Beauty Boxach rośnie, ale to dla nas dobrze! :)
Koszt pojedynczego pudełka to 59 zł i uważam, że jest jak najbardziej warte tych pieniędzy!
Co miesiąc możemy się spodziewać nowego BOXA, już się nie mogę doczekać listopadowego!
Znajdziecie je na liferia.pl
Co myślicie o tym nowym pudełku z kosmetykami?
Justynka, ja mam tak samo! Kueshi i Naobay rewelacja, ale Lirene i Dermagiq też niczego sobie. Ogólnie pudełko na wielki pozytyw :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się idea pudełka i jego zawartość :)
OdpowiedzUsuńMi również, lubię takie nowe pomysły. Coś się dzieje i dobrze :D
UsuńSzczególnie zaciekawił mnie ten peeling do twarzy :)
OdpowiedzUsuńŚwietny jest! Naprawdę polecam :)
UsuńMuszę przetestować te dwie marki.
OdpowiedzUsuńTym bardziej,ze słyszałam o nich same superlatywy.
A to juz jest cos :) wiec kupuje w ciemno .
Naprawdę polecam ! Samo pudełeczko jest idealne do testowania :) Trzymam kciuki, aby się nie zepsuło!
UsuńCałkiem przyzwoite nowe na rynku pudełeczko ;) Z chęcią zobaczę co będzie w kolejnej edycji :)
OdpowiedzUsuńJa też jestem ogromnie ciekawa!
UsuńNo ja też z kolorówki nie jestem zadowolona, ale cień mi się nie osypuje, tylko kolor nie ten ;) Mój błyszczyk ma okropny kolor, a jeszcze gorzej zachowuje się na ustach, strasznie się klei i jest toporny.
OdpowiedzUsuńmam i ja :) Recenzja się piszę ;) Pudełko nawet ok ;)
OdpowiedzUsuńObserwuje ;)