Mój burzliwy romans z kremem z lodówki

66 Komentarzy
Dzisiejszy wpis, dedykuję osobom, które nie narzekają na deficyty finansowe, a co więcej, mogą pozwolić sobie na większość zachcianek, nie musząc rezygnować z niczego innego.

Firma Fridge by YDE, której będzie poświęcony dzisiejszy wpis, to producent kosmetyków, ale nie takich zwyczajnych kosmetyków. Chodzi o kosmetyki "prosto z lodówki".
Co to oznacza? Już wyjaśniam :)


Pomysł jest bardzo kreatywny, chodzi o wyprodukowanie kosmetyku, który przygotowywany tego samego dnia, co wysyłka kurierem do klienta. Czyli od momentu wyprodukowania np. kremu do twarzy, w ciągu maksymalnie 24 godzin, jest on już w rękach zamawiającego.
Dlaczego taki pośpiech?
Otóż, kosmetyki Fridge, są produktami całkowicie naturalnymi, nie ma w nich absolutnie żadnych syntetycznych składników, a zdatne do użycia są tylko przez okres 2,5 miesiąca od daty produkcji. Zero konserwantów!


Kosmetyki Fridge, do tanich nie należą. W asortymencie sklepu możemy znaleźć cały przekrój kosmetyków, począwszy od kremów pod oczy, poprzez scruby, balsamy do ciała i szczotki, a kończąc na zapachach. Przedział cenowy produktów to od 87 zł, za toniki i mleczka do twarzy, do ponad 500 zł, za zestawy antycellulitowe. Średnia cena kremów do twarzy to 250 zł.

Co jak co, ale przeciętny Kowalski, na krem w tej cenie sobie nie pozwoli i będzie wolał taki kremik sam sobie ukręcić za 1/3 ceny.
Fridge, to kosmetyki dla ludzi zamożnych, którzy nie mają czasu, ani chęci na samodzielne ukręcanie sobie kremu w kuchni. Wolą zapłacić i mieć produkt najwyższej jakości, zrobiony specjalnie dla nich.

Takie właśnie są kosmetyki Fridge, całkowicie naturalne, luksusowe i robione specjalnie na zamówienie klienta.


Ja miałam okazję, używać jednego z kremów marki Fridge. Pokładałam w nim wielkie nadzieje, moja ciekawość sięgała zenitu, a odbierając paczkę od kuriera, prawie piszczałam z radości.

Opakowanie i cała oprawa kosmetyku, jest tak samo pomysłowa, jak filozofia firmy i tak samo luksusowa jak jego cena.
Krem przychodzi do klienta, zapakowany w torebeczkę, ale nie jest to taka zwykła torebka, pełni ona bowiem funkcję ochronną. Coś jak folia bąbelkowa, ale taka... jakby to powiedzieć... luksusowa folia bąbelkowa. Przedstawiłam ją na drugim zdjęciu, od góry.

Krem umieszczony jest w butelce z pompką, wykonanej z grubego matowego szkła i najlepszej jakości tworzywa sztucznego. Niektóre butelki, mają nawet kryształki Swarovskiego, przywieszone na sznureczku. Moja wersja, niestety takiego kryształka jest pozbawiona.

Już od momentu zamawiania kosmetyku, na stronie internetowej, poprzez otieranie przesyłki, wieje luksusem..., a co dalej? Już opowiadam :)


Dla siebie, wybrałam krem do cery tłustej i mieszanej. Jakże mogłoby być inaczej ;) Bardzo spodobał mi się opis tego kremu i mimo, że kusiło mnie Serum Bomb, to zdecydowałam się na lekki krem na dzień i na noc do cery mieszanej i tłustej - 1.8 Two different faces.

Obietnice producenta:
Dzięki zawartości glinki różowej wchłania nadmiar sebum. Ekstrakt z lukrecji rozjaśnia i działa antybakteryjnie, a kwas mlekowy nie tylko nawilża, ale także złuszcza martwy naskórek. Olej Arganowy sprzyja gojeniu i łagodzi procesy zapalne. Wspomaga regulację pracy gruczołów łojowych. Ma działanie przeciwstarzeniowe, wpływając na odpowiednie nawodnienie, elastyczność i odnowę komórkową. Krem jest delikatny, nie podrażnia skóry i ładnie ją matowi.


Z racji tego, że kremy Fridge, to kosmetyki "prosto z lodówki", wydawać by się mogło, że należy przechowywać je w lodówce. Szukałam informacji na temat sposobu przechowywania, ale nigdzie nie znalazłam nawet jednej wzmianki, że należy je przechowywać w lodówce, a ponieważ nie znoszę maziać się zimnym kremem, ja swojego do lodówki nie wkładałam.


Krem jest koloru beżowego, ma dość charakterystyczny zapach, a jego konsystencja jest rzadka. Trzeba uważać, żeby nie poleciał na podłogę podczas aplikacji. Łatwo go nałożyć na twarz, dobrze się rozprowadza, nie smuży i błyskawicznie się wchłania, nie pozostawiając tłustej warstwy. Tuż po aplikacji, skóra rzeczywiście staje się matowa, ale niestety tylko na chwilę, później jest już tylko gorzej. 
Dlaczego gorzej? O tym za chwilę napiszę, ale najpierw spójrzcie jeszcze na skład.


W tytule posta napisałam: burzliwy romans", a to dlatego, że do kremu 1.8, robiłam trzy podejścia. Każde podejście kończyło się kompletną klapą.

PODEJŚCIE PIERWSZE
Stosowałam krem przez 5 dni, tylko na noc. Już drugiego dnia, z moją cerą zaczęło dziać się kiepsko, wzmożone przetłuszczanie się skóry i liczne nowe ropne wypryski, spędzały mi sen z powiek. Myślę sobie, nie... to na pewno nie jest wina kremu! Odstawiłam krem i tonik, bo to na tonik zrzuciłam całą winę. Doprowadziłam skórę do normalności i wróciłam do kremu po 1,5 tygodnia.

PODEJŚCIE DRUGIE
Znów zaczęłam używać kremu, tylko na noc. Tym razem jednak, nie poddałam się tak szybko. Używałam go ponad tydzień, a moja cera znów stała się koszmarem. Tym razem stwierdziłam, że pewnie jest to wina kremu, a raczej tego, że na dzień używam czegoś innego i to może jest jakaś interakcja. Przez dwa tygodnie doprowadzałam moją cerę do przyzwoitego stanu, po czym znów wróciłam do kremu.

PODEJŚCIE TRZECIE
Tym razem stosowałam krem, zarówno na dzień, jak i na noc. Nie trwało to jednak długo. Po dwóch dniach powiedziałam DOŚĆ! Przetłuszczanie cery było tak wzmożone, że widziałam na skórze nawet kropelki tłustego sebum (pierwszy raz w życiu coś takiego widziałam!). Wypryski pojawiały się jeden za drugim i to nie tylko te powierzchowne, ale nawet takie podskórne, bolesne gule!
To był koniec mojego romansu z kremem Fridge, niestety... . 

Nie wiem do jakiej cery on się nadaje, ale z pewnością nie do tłustej!
Wierzę, że inne produkty firmy Fridge, sprawdzają się lepiej, bo idea bardzo mi się podoba, ale ten krem jest koszmarny! 
Zostało mi go jeszcze 1/4 opakowania i pewnie wysmaruję sobie stopy, kremem za 160 złotych. ;P
 Co za ironia... .


PS. Ale zrobiłam zwrot akcji w recenzji ;) :D
Nowszy postNowszy post Poprzedni postStarszy post Strona główna

66 komentarzy:

  1. Czytając recenzje spodziewałam się ohów i ahów a tu proszę... nie spodziewałam się, że ten krem tak zadziała, Sama bym go z ciekawości przetestowała ale nie stać mnie na krem za taką i jeszcze jak by się tak miał spisywać... ehh.. choć chyba czytam pierwszą recenzje na nie bo w większości przypadków są pozytywne opinie na ten temat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie, ja bardzo żałuję, że zdecydowałam się na ten, a nie na inny

      Usuń
    2. Ja z kolei stosuję krem pod oczy coffee eye oraz serum 2 do twarzy. Obydwa kremy są nawilżające oraz redukujące zmarszczki i żaden niestety nie spełnia swojego zadania. Mam wrażenie, że moja skóra wygląda starzej a na pewno jest bardziej wysuszona. Stosuję je dwa miesiące i każdego dnia się waham czy nie wsmarować całości w nogi bo na twarzy efektu zero a cena tak wysoka, że szkoda wyrzucać. Za serum zapłaciłam 295 zł a za krem pod oczy 159. Poza tym codziennie rano muszę schodzić na dół do lodówki, żeby się posmarować kremem a mam dwójkę małych dzieci i nie zawsze jest mi to na rękę. Fajny jest zapach kremów ale dozowanie już nie, bo olejek po zużyciu połowy butelki zaczął spływać po butelce. Nie zainwestuję raczej już w ten krem.

      Usuń
  2. Widzę, że olej arganowy jest tutaj wysoko w składzie a on raczej w czystej postaci mojej skórze nie służył i powodował same nieprzyjemności. A może rzeczywiście trzeba je przechowywać w lodówce? Chociaż raczej poznałabyś się na tym czy krem się popsuł przez zmianę konsystencji lub zapachu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W konsystencji i zapachu nic się nie zmieniło, więc jestem prawie w 100% pewna, że się nie zepsuł. Może taki efekt na mojej twarzy, to przez nadmiar tych wszystkich substancji. Myślę, że inny rodzaj cery przyswoił by je z wielką przyjemnością, ale tłusta skóra się z nimi nie polubiła :(. Strasznie źle pisało mi się tą recenzję, bo idea firmy jest moim zdaniem rewelacyjna.

      Usuń
  3. A zapowiadało się tak miło... chyba nie ma nic gorszego, niż krem, w którym pokładało się wielkie nadzieje (i wielkie pieniądze), a który okazał się totalną klapą. Zwłaszcza, że idea firmy faktycznie brzmi świetnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To mi przypomina moje ,,stosunki" z kolagenowymi kremami Colway. Kilka podejść i same porażki. Jedno wielkie rozczarowanie. Szkoda, bo sądziłam, że akurat ten preparat podoła obowiązkom i spełni Twoje oczekiwania.

    li_lia
    http://lilia.celes.ayz.pl/blog/

    OdpowiedzUsuń
  5. miałam peeling pomarańczowy od Fridge'a i bardzo mi się podobał. Na krem miałam zakusy ale po Twojej recenzji chyba sobie daruję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to chyba przez ten olejek argonowy, tak wysoko w składzie, nie dla każdego on jest dobry :(

      Usuń
  6. Jestem bardzo ciekawa tych kosmetyków:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oo kurcze a zapowiadało się tak pięknie! Do zmatowienia skóry u mnie sprawdza się tania "Siarkowa moc", już nie eksperymentuję z innymi kremami matującymi :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to już nawet nie chodziło o matowienie, ale o ogólne działanie na cerę

      Usuń
  8. marzy mi się krem z tej firmy, ale niestety cena nie pozwala mi na zakup :(
    zapraszam też do mnie na rozdanie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Słyszałam o tych kosmetykach. Posiadam cerę tłustą więc pewnie u mnie też by się nie sprawdził.

    OdpowiedzUsuń
  10. Szkoda, że się nie sprawdził ;/

    OdpowiedzUsuń
  11. Szkoda pieniędzy:p Bałabym się trochę tak w ciemno zaufać...

    OdpowiedzUsuń
  12. Za taką cenę taki bubel, nieładnie z jego strony....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie powiedziałabym, że bubel, bo składniki ma świetne, ale dla mojej cery się nie nadaje
      :(

      Usuń
  13. ja nie ufam nigdy takim kremom :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z kremami jest zawsze wielka niewiadoma, ale tutaj bardzo boli cena

      Usuń
  14. Luksusowe kremy ewidentnie Ci nie służą :P

    OdpowiedzUsuń
  15. Oj to ja na pewno nie zaryzykuję takiej kasy z tym kremem :)

    OdpowiedzUsuń
  16. OJ, nie chciałabym być na Twoim miejscu... Początkowo zapowiadało się bajkowo.
    Ja bym się zapłakała jakbym wydała tyle kasy a w zamian miałabym niezłe spustoszenie na buzi..

    OdpowiedzUsuń
  17. Kropli sebum nigdy nie widziałam :) Musze sobie sprawić ten krem dla tego widowiska hyhy :) Żartuje, zwariowałabym, też mam mieszaną i natłuszczenia oczekuję najmniej, a raczej wcale go nie chcę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. olejek arganowy chyba nie jest dobry dla cery tłustej :(

      Usuń
  18. Jakiś czas temu czytałam opinię pełną achów i ochów na temat tych kremów, Oczywiście z góry olałam temat, bo wyrosłam z wydawania na krem tylu pieniędzy. Zwłaszcza po tym, jak kupiłam krem za 400 zł i nie widziałam żadnych efektów. No cóż, człowiek młodszy i głupszy był...
    Joanno, mam nadzieję, że buzia szybko wróci do normalnego stanu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może inne są dobre, żałuje, że nie postawiłam na inny :(

      Usuń
  19. Haha, a miało być tak pięknie! :P Czytałam wstęp, myślę sobie- o jaka cena! No, ale pewnie coś w nim jest.. A tu takie bubu Ci zrobił, nieładnie :P

    W recenzji napisałam, że też mam cerę tłustą, a nawet bardzo ;). I dla mnie jest genialny.

    OdpowiedzUsuń
  20. opakowanie super, myslałem,że bedzie zachwyt a tu zonk

    OdpowiedzUsuń
  21. fajne opakowanie ma i nawet konsystencje, ale co to za nazwa :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myślę, że nazwa, z założenia, miała kojarzyć się z lodówką

      Usuń
  22. Na początku myślałam, że fajnie się u Ciebie sprawdził ...niestety pomyliłam się :D

    OdpowiedzUsuń
  23. 160zł za serum co nie robi nic dobrego? To ja podziękuję...

    OdpowiedzUsuń
  24. Cena jak dla mnie zdecydowanie za wysoka..

    OdpowiedzUsuń
  25. oo matko gdybym wydała tyle kasy na krem, który jest do niczego to bym się strasznie zdenerwowała:/

    OdpowiedzUsuń
  26. moja mama używała produkt z tej firmy i również się u niej nie sprawdził:(

    OdpowiedzUsuń
  27. Aż tak zamożna to ja nie jestem....zwłaszcza jak kosmetyk by się nie sprawdził to miałabym ogromne wyrzuty sumienia, że kupiłam taki produkt.

    OdpowiedzUsuń
  28. Widziałam te kremy na https://www.showroom.pl, ale kompletnie nie znałam tej marki. Nie miałam jeszcze okazji korzystać z takich kosmetyków...widząc cenę to pewnie trzeba będzie znaleźć jakiś tańszy odpowiednik. :/

    OdpowiedzUsuń
  29. Zamowilam z kolezanka serum pod oczy 4.3. Totalna porazka. Obie musialysmy serum odstawic po tygodniu uzywania z powodu silnego swedzenia, pieczenia i lzawienia oczu. Obie mialysmy te same objawy i kremy skonczyly w koszu na smieci. Serdecznie ODRADZAM!!!

    OdpowiedzUsuń
  30. Można zamówić próbkę. Tak zrobiłam i zdecydowałam NIE zostawiać mojej kasy w ich Fridge.

    OdpowiedzUsuń
  31. I jak? Więcej testów może, z tego co widzę jest spore zainteresowanie :)
    można jeszcze dostać gdzieś próbki?

    OdpowiedzUsuń
  32. Ja chciałam kupić kosmetyki Fridge, ale zaczęłam się wczytywać w składy, i niestety nie jest tak jak pięknie piszą, że są w 100 % naturalne... wystę pują tam takie substancje jak titanium dioxide, silver oxide czy hydrogenated castor oil...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Titanium dioxide i silver oxide to sa substancje pochodzenia mineralnego i sa bezpieczne, hydrogenated castor oil to jest uwodorniony olej rycynowy, rowniez bezpieczny. Mysle, ze autorka recenzji popelnila duzy blad przechowujac krem poza lodowka. Juz nazwa firmy sugeruje, ze produkty trzeba trzymac w niskich temperaturach:) Inna sprawa, ze nie kazda cera toleruje olejki eteryczne...

      Usuń
  33. Wow fridge juz tak dlugo istnieje. Dowiedzialam sie o nim w tym roku:)

    OdpowiedzUsuń
  34. Moim zdaniem wszystko fajnie napisane dziękuje za pomysły :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Nie będę się rozpisywać mam również cere mieszana i efekt był ten sam dosłownie widać było kropelki sebum. Myślę że to wszystko przerost formy nad treścią i ktoś sobie to nieźle wymyślił zeby szybko zarobić. W sumie tyle. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz!