Witajcie :)
Dziś znów post zapachowy pod szyldem Yankee Candle. Wybrałam trzy kwiatowe woski, których zapachy nie tylko pachną ciepłymi i słonecznymi dniami, ale też pozwalają poczuć dalekowschodnie, egzotyczne aromaty. Inspiracją do stworzenia tarteletek, które za chwilę opiszę, były bowiem zapachy kwiatów, które są domeną egzotycznych krajów takich jak Indie, Chiny i Japonia.
Moją inspiracją, do stworzenia tego posta, jest pewne święto, które obecnie trwa w Chinach. Chodzi o chińskie święto wiosny, które jest najważniejszym świętem w tradycyjnym kalendarzu chińskim, a przypada ono na koniec stycznia i początek lutego. Więcej na temat tego święta, możecie dowiedzieć się z Wikipedii.
Bohaterami dzisiejszego wpisu są Champaca Blossom, Pink Hibiscus i Lovely Kiku.
Champaca Blossom
niespotykane piękno i radosna energia kwiatów Champaca zawarta w urzekającym kwiatowo owocowym zapachu.
Nie mam pojęcia, jak w rzeczywistości pachnie kwiat Magnolii Champaca. Podobno, kwiaty te, wykorzystuje się do ozdabiania buddyjskich świątyń. Wosk ten bardzo przypomina mi zapach delikatnych, kwiatowych, damskich perfum. Jest subtelny i nienachalny, lekki i czarujący. Nie wiem czemu, ale kojarzy mi się z dzieciństwem, różowymi konikami Pony i wróżkami ;).
Pink Hibiscus
jasny i piękny… tryskający życiem, lekko cytrusowy zapach tropikalnych płatków hibiskusa. Wiecie, że pąki Hibiscusa kwitną tylko przez jeden dzień?
Do tego zapachu nie byłam przekonana, ale już od pierwszego zapalenia kominka, zakochałam się w nim. Pink Hibiscus to połączenie słodkiego i kwaśnego zapachu. Pachnie bardzo intensywnie, nawet kilka godzin po zgaszeniu kominka, zapach utrzymuje się w pomieszczeniu, ale nie jest męczący, ani przytłaczający. Piękny, kwiatowy i zdecydowanie najbardziej wiosenny ze wszystkich nowych zapachów YC. Zaliczam go do grona moich ulubionych wosków!
Lovely Kiku
kwiat szczęścia… elegancki, perfumowany zapach chryzantemy z nutą słodkiego kwiatu wiśni i ciepłą wanilią.
Z chryzantemami nie mam najlepszych skojarzeń, dla mnie są to kwiaty cmentarne. Najbardziej kojarzą mi się w wieńcami pogrzebowymi i chyba nie jest to najlepszy wstęp do opisywania tego wosku, ponieważ Lovely Kiku oszczędził mi tych skojarzeń zapachowych. Zapach kwiatów chryzantemy sprytnie został tu przełamany słodką wanilią i kwiatem wiśni. Pachnie on przyjemnie, jednak nie stał się moim ulubieńcem. Jak najbardziej jestem w stanie go tolerować, nie przeszkadza mi zupełnie, ale też nie wywołuje zachwytów.
To przywoływanie wiosny chyba dobrze mi idzie, bo robi się coraz cieplej ;) Oby tak dalej!
Wiem jak pachnie kwiat magnolii ale tej buddyjskiej odmiany oczywiście nie znam.
OdpowiedzUsuńUwielbiam woski kwiatowe, perfumowane. Jestem zakochana w yankee.
Ja też uwielbiam YC, ze wszystkich które miałam tylko 3 mi się nie do końca podobały
UsuńKucyki Pony i wróżki urocze skojarzenia :).
OdpowiedzUsuńnie wiem skąd to mam, ale jak tylko czuję ten zapach to to mam w głowie
UsuńA mnie wbrew temu, co piszesz, ten ostatni zapach najbardziej zaciekawił. Być może dlatego, że bardzo lubię wanilię. To połączenie wraz z wiśnią wydaje mi się dość oryginalne.
OdpowiedzUsuńDla mnie to Hibuscus jest powalający :)
UsuńA ja lubię zapach chryzantem i kwiaty te lubię, są piękne i takie delikatne, zwłaszcza białe :)
OdpowiedzUsuńU mnie dziś na termometrze było 26 C od słonecznej strony i ani grama śniegu - wiosna ;)
OO WOW, nieźle! Też tak chcę! U mnie było zaledwie 2 stopnie, ale to zawsze coś :)
Usuńchętnie bym wypróbowała, bo nie miałam jeszcze żadnych wosków :)
OdpowiedzUsuńja mam kilka swoich faworytów :)
UsuńPink Hibiscus brzmi świetnie, ale nie wiem czy dla mnie nie byłby zbyt intensywny. Na pewno musiałabym go palić w niewielkich ilościach :)
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię intensywne zapachy
UsuńOpisy brzmią całkiem ciekawie:)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńCo prawda z tej trójki wąchałam tylko Lovely Kiku i Pink Hibiscus, ale ten pierwszy podbił moje serce i, póki co, jest moim woskowym ulubieńcem:)
OdpowiedzUsuńLovely Kiku jest bardzo ładny, ale Pink Hibiscus jednak bardziej mi się spodobał
UsuńChyba rzeczywiście przywołujesz nimi wiosnę...rób tak dalej, to może nadejdzie szybciej:)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia:)
Dziękuję :) Oby ta wiosna nadeszła szybciej niż w zeszłym roku!
UsuńNie mam żadnego z nich, dziś palilam salted carmel. A tak to lubie black cherry i bahama breeze. W kolejce jeszcze bermuda beach, citrus water i fruit fusion:)
OdpowiedzUsuńTo czaruj, czaruj dalej, może w końcu będzie można płaszcze zrzucić :)
OdpowiedzUsuńu nas dziś typowo wiosenna pogoda... gdyby tylko nie teń śnieg...
OdpowiedzUsuńNie wiem czy się jeszcze skuszę na jakieś woski, chyba za nimi nie przepadam..
OdpowiedzUsuńWidzę, że YC rozkochały w sobie blogerki :)
OdpowiedzUsuńchyba udało Ci się przywołać wiosnę bo dziś było bardzo wiosennie :)
OdpowiedzUsuńChampaca Blossom nie znam jeszcze, ale bardzo kusi mnie by go poznać :)
OdpowiedzUsuńWołaj, wołaj wiosenkę, bo już mam dosyć tego zimna :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu ale Champagne Blosslom pachniał dla mnie przepięknie a jak go zapaliłąm to szybciutko mi się znudził :(
OdpowiedzUsuń