Cześć Dziewczyny :)
Dokładnie tydzień temu przejechałam pół Polski, aby wziąć udział w największym blogerskim wydarzeniu SeeBloggers. Emocje, które temu towarzyszyły były ogromne i jeszcze dziś je czuję! Tyle się działo, że nawet nie wiem, od czego zacząć, więc może zacznę od początku...
... dokładnie w piątek wsiadłam z Ewą z Bez Owijania w Bawełnę do pociągu. Wiedziałyśmy tylko tyle, że mamy wysiąść w Gdyni Głównej i czekać na kochaną Monisię z My Mix of Life. Trochę przerażała nas sześciogodzinna podróż pociągiem, a jeszcze bardziej pociągowe toalety. Ku naszemu zdziwieniu, te 6 godzin prysło jak z bicza strzelił. Umilałyśmy sobie czas sushi, własnoręcznie przygotowanym przez Ewę (jeśli możecie, to pogońcie ją, aby dała przepis na blog, bo było pyszne! Mnie nie chce słuchać) i 'długo dojrzewającym' napojem winogronowym ;). W swoim towarzystwie nie nudziłyśmy się wcale i nawet pociągowe toalety nie były takie straszne, jak myślałyśmy.
Podróż była tak przyjemna, że chciałyśmy zwiedzić zajezdnię kolejową i wracać torami z walizkami do Gdyni Głównej ;). Na szczęście, dzięki interwencji pracowników kolei, wysiadłyśmy tam gdzie trzeba.
W Gdyni byłyśmy ok. 18 wieczorem. Postanowiłyśmy poczekać na Monisię w McDonaldzie przy kawie. Jakie było moje zdziwienie, gdy nagle, miedzy jednym a drugim łykiem kawy, podszedł do mnie gołąb! :D
Te sprytne ptaszki, chodziły sobie tam na legalu, a ich brzuszki były całkiem 'wypasione'. Teraz tak się zastanawiam, czy to te gołąbki były takie kulturalne, czy to pracownicy restauracji tak bardzo dbają tam o porządek? Stawiam na to drugie!
Na Monisie długo nie czekałyśmy. Wzięła nas pod swoje skrzydła, ugościła pysznym jedzeniem i najlepszym 'długo dojrzewającym' napojem cytrynowym, jaki w życiu piłam! Czas płynął nieubłaganie, bo w takim towarzystwie nie można się nudzić. Monia, jesteś THE BEST i Ty Jarek też! Wiecie, że śmiech to świetny trening dla brzucha i wyciskacz łez. Pierwszy raz w życiu miałam zakwasy od śmiechu!
Między wó**ą, a zakąską robiłyśmy manicure ;) Wyszło ładnie, żeby nie było ;P
Zanim się obejrzałyśmy na zegarze wybiła 3 w nocy, a co za tym idzie, na sen miałyśmy zaledwie 2,5 godziny, ale po co komu sen?
Z samego rana dotarłyśmy na SeeBloggers! Nie obyło się bez blogerskiego śniadania z Lidlem. Właściwie to, to śniadanie trwało przez dwa dni od świtu do zmierzchu. W każdym momencie mogłyśmy zrobić sobie #chrupiacezpieca kanapki.
Moja pierwsza wyglądała tak, jak poniżej. Pozostałych nie sfotografowałam, bo nie zdążyłam ;)
Powiem tylko tyle, że były brzydsze.
Wzięłam też udział w warsztatach zorganizowanych przez ORGANIQUE. Robiłyśmy maseczki z glinek. Na zdjęciu widzicie, jak się modlę, żeby dobrze wyszła ;)
Wyszła całkiem nieźle...
Zapomniałabym dodać, że przez całe dwa dni wydarzenia, między prelekcjami, popijałyśmy zajefajne napoje Bubbleology! One nie dojrzewały długo, żeby nie było ;)
Miałyśmy też do dyspozycji foto budkę, której królową okazała się Monisia! :D
Pierwszy dzień wydarzenia upłynął w mgnieniu oka. Poznałam na żywo tyle wspaniałych osób, które do tej pory mogłam oglądać jedynie z za monitora. Między innymi Karolinę, która ma nie jedną pasję i Króliczka, który lubi doświadczenia.
Wieczorem szykowałyśmy się już na imprezę sponsorowaną przez Grant's w klubie CoCo. Motywem przewodnim była zabawa w stylu Coco Chanel. Było świetnie!
Drugi dzień SeeBloggers upłynął pod znakiem wykładów ze wspaniałymi prelegentami. Uświadamiali nas między innymi:
Piotr Bucki, który wie, jak to robić, żebyście klikali ;P
Pijarukoksu, który wie, jak oszukać Facebooka.
MarekPiasek i Wojcieca Balcer, którzy wyciągnęli z nas to co najlepsze ;)
Wojciech Wawrzak
Paweł Lipiec
Artur Jabłoński
i Monika Czaplicka, która wie wszystko o kryzysach.
Ze wszystkich paneli, mamy tez notatki:
..., a to już zdjęcie pożegnalnie i IĆ STONT.
No i poszliśmy :)
super:)
OdpowiedzUsuńJak towarzystwo dobre, że o sushi nie wspomnę, to i sześć godzin w PKP da się przeżyć. Fajna impreza. Nie ma to jak łączenie dobrego z pożytecznym :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że miałyśmy cały przedział dla siebie i w trakcie podróży, nikt się nie przysiadał :)
UsuńTo Wam się fajnie trafiło :)
UsuńŚwietna relacja i doborowe towarzystwo jak widzę :)
OdpowiedzUsuńTowarzystwo było wyśmienite :) Nie mogłabym sobie wymarzyć lepszego :D
UsuńWyłaczyłam się na jakiś czas z blogowania i jest czego żałować! Super relacja!
OdpowiedzUsuńOsz Ty! Nie wyłączaj się więcej!
Usuńdziało się :)
OdpowiedzUsuńOjj, działo, działo i to jeszcze jak!
UsuńTo się rozpisałas... Było prze sympatycznie :) oczywiście ze będzie przepis na sushi i nie tylko.... Cierpliwości :)
OdpowiedzUsuńTy mojej cierpliwości, to tak nie wystawiaj na próbę ;)
UsuńAż miło było czytać taką entuzjastyczną relację :) To musiało być naprawdę świetne doświadczenie, już po samych zdjęciach widać, że wspaniale się bawiłyście :)
OdpowiedzUsuńDzięki :) Zależało mi, żeby się nie zanudzić przy czytaniu, bo tam o nudzie mowy nie było :D
UsuńŚwietne zdjęcia i fajna relacja. Mam nadzieję, że kiedyś zaliczę takie spotkanie. A glinka pewnie nie mogła nie wyjść, niepotrzebny ten stres :P
OdpowiedzUsuńJa mam nadzieję, że się niedługo spotkamy na żywo! :D
UsuńSuper spotkanie, a jak fajnie opisane. Teraz zdradź nam trochę tajemnic z prelekcji co i jak robić ;)
OdpowiedzUsuńhehe, żebym ja tylko umiała to przekazać. Sama wiele już nie pamiętam ;)
UsuńSuper :) Mam nadzieję, że uda mi się tam kiedyś trafić :)
OdpowiedzUsuńWysyłaj zgłoszenie na kolejną edycję!
Usuń:)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam od deski do deski z zapartym tchem! Mam nadzieję, że kiedyś i ja tam zawitam i spotkam Was, dziewczyny!:)
OdpowiedzUsuńWedług Twojej opinii wydarzenie było megaśne - aż żałuję, że akurat wtedy zmieniałam pracę i nie dałabym rady się wyrwać :[ Wszystko skrzętnie przemyślane i tle nowych twarzy do poznania :D
OdpowiedzUsuń