Denko maja i czerwca 2018

12 Komentarzy


Cześć Dziewczyny :)

Do tego denka, od początku lipca, zabierałam się, jak pies do jeża, ale w końcu się udało. Zużyłam całkiem sporo fantastycznych kosmetyków, ale poznałam również kilka niewypałów. Część z tych kosmetyków znam już od dawna i jestem ich wierną fanką, ale inne były dla mnie całkowitymi nowościami.

Chodźcie dalej zobaczyć, jak się sprawdziły!


Avon Luck - Woda perfumowana 

Jest to bardzo ładny, słodko-owocowo-kwiatowy w równie ładnym flakonie. Bardzo przyjemnie mi się go używało, ale po dłuższym czasie zaczynał mnie trochę męczyć, dlatego używałam go na raty. Zakochiwałam się w nim, a później odkochiwałam i tak na okrągło. Nie sądzę, abym do niego wróciła, ale mam ochotę wypróbować inne zapachy z serii LUCK.

Gosh Copenhagen  - MY FAVOURITE MASCARA - TUSZ DO RZĘS
To rzeczywiście jest świetna maskara! Tak jak w nazwie, tak i w rzeczywistości. To był mój ulubiony tusz do rzęs. Genialnie pogrubiał, rozdzielał i wydłużał rzęsy. Można nim było stworzyć naprawdę teatralny look! Coś cudownego! Co więcej, był niesamowicie wydajny! Na pewno do niego powrócę!

Lirene - City Matt - Fuid matująco - wygładzający
Tego fluidu używałam tylko wtedy, kiedy nie miałam problemów z cerą. Jego krycie jest bardzo słabe, nie ma możliwości, aby zakryć nim wypryski, czy przebarwienia, ale muszę się zgodzić, że ładnie matuje cerę. Jego plusem jest też to, że dobrze rozprowadza się na skórze i nie tworzy smug. 
Nie sądzą abym do niego wróciła, bo jego krycie zupełnie mi nie odpowiada.

Ochronne pomadki do ust - Empire Pharma/Sylveco/Enilome/Eos

W ostatnim czasie zużywam bardzo dużo ochronnych pomadek do ust. Nie rozstaję się z nimi na krok. Z tych czterech najbardziej odpowiadała mi pomadka Sylveco. Miała ona świetną konsystencję i doskonale i na długo chroniła, odżywiała i nawilżała usta. Sztyftu Bloc od Empire Pharma używałam jedynie na noc, bo zostawiała na ustach nieestetyczny biały kolor, ale za to genialnie regenerowała skórę ust! Enilome była słaba, bo wystarczyło, że nosiłam ją w kieszeni, a ona rozpływała się od ciepła ciała i rozlewała w opakowaniu. Jej właściwości regeneracyjne i ochronne były dość słabe i szybko ulatniała się z ust. Najgorzej jednak wypadł EOS i choć jego działanie ochronne, nawilżające i regenerujący było poprawne, to strasznie topornie rozprowadzała się na ustach, co bardzo mnie irytowało. Z tych wszystkich czterech gagatków polecam jedynie Sylveco!


TRIND Nail Repair Natural - Regenerująca odżywka do paznokci

Tę odżywkę do paznokci znalazłam niegdyś w kosmetycznym box-ie i sprawdzała się całkiem nieźle. Naprawdę byłam z niej zadowolona. Używałam jej w przerwach między malowaniem paznokci hybrydami i świetnie dawała sobie radę ze wzmocnieniem paznokci. Był również dość trwała, bo długo trzymała się na paznokciach. Podobało mi się w niej również to, że nadawała paznokciom ładny jasny odcień.

Płyny do manicure hybrydowego i lakiery hybrydowe Evonails

Wszystkie z tych płynów ze zdjęcia spełniały swoje zadanie i robiły to co miały robić. Ten fioletowy, do zmywania warstwy dyspersyjnej po skończonym manicure nadawał paznokciom piękny połysk, a przy tym świetnie działał na skórki.
Jeśli chodzi o lakiery to niestety nie udało mi się ich wszystkich zużyć do końca. Część z nich zaschła lub rozwarstwiła się nie nie nadawały się już do użytku. Widocznie nieuważnie zakręcałam opakowania. Generalnie lakiery hybrydowe Evonails uważam za godne uwagi. Nie chciałabym jednak generalizować bo w zależności od koloru, bywało różnie z kryciem. Mam swoich ulubieńców, jeśli chodzi o kolory. Dajcie znać, to zrobię o nich osobny wpis. Zastrzeżenia mam tylko do bazy pod hybrydy tej marki, ale miałam starą jej wersję, więc teraz mogło już wiele się zmienić.
Zazwyczaj używałam pod lakiery Evonalis bazy marki Semilac.
Baza pod lakiery hybrydowe Semilac

Ta baza jest prawdziwym herosem jeśli chodzi o bazy pod lakiery hybrydowe. Twarda, jak skała i równie trwała. Ma ona również swoje słabsze strony, bo u części dziewczyn może wywołać uczulenie choć ja nigdy nie miałam z tym problemów. Niestety zauważyłam również, że potrafi nieźle zażółcić paznokcie. Jak to się mówi, coś za coś. ;)


Lactacyd Body Precious Oil - Delikatny Olejek Do Higieny Intymnej
Uwielbiałam ten olejek i przyznam się, że używałam go nie tylko do higieny intymnej. W połączeniu z wodą tworzył fantastyczną, delikatną, wydajną i pięknie pachnącą emulsję. Nie tylko dobrze oczyszczał, ale również był niesamowicie delikatny i świetnie działał na kondycję skóry. Bardzo polecam.

Nutka -  Mus pod prysznic - Gruszka/Bergamotka
Nutka to dość nowa, polska marka, która weszła szturmem do kosmetycznego świata. Ich produkty są naturalne, delikatne i skuteczne, a ich ceny nie przyprawiają o zawrót głowy. Ten mus pod prysznic miał świetny zapach, doskonale oczyszczał skórę, dobrze się pienił i nie wysuszał. Nie mogę mu nic zarzucić, więc polecam. Warto go wypróbować!

BeBeatuy - Płyn do kąpieli
Płyny do kąpieli z Biedronki są stałymi bywalcami moich denek. Ładnie pachną, tworzą bardzo wydajna pianę i nie żal ich wlewać do wanny, bo kosztują grosze, poza tym ich skład jest całkiem w porządku!

Rogé Cavaillès - Satynowy olejek do kąpieli o pod prysznic
Rogé Cavaillès to francuska marka, która jest jeszcze słabo znana na polskim rynku, ale mam nadzieję, że to się niebawem zmieni. Po wypróbowaniu tego olejku pod prysznic, chcę więcej! Ten olejek okazał się fantastyczny. Doskonale, oczyszczał, był niezwykle delikatny dla skóry, pielęgnował ją podczas mycia i przepięknie pachniał, a co więcej zapach jeszcze długo po kąpieli utrzymywał się na ciele, o zapachu w łazience już nie wspomnę. ;) <3

Charmine Rose - Oczyszczający PŁYN MICELARNY
Co do tego płynu mam mieszane uczucia, bo dobrze zmywał makijaż, ale niestety potrafił zaszczypać w oczy i zostawiał po sobie warstwę na skórze, która niezbyt mi odpowiadała. Jego zapach również pozostawiał wiele do życzenia. Nie zdecyduję się, aby ponownie go używać.

Lirene - dwufazowy płyn do demakijażu oczu
Z tego płynu byłam zadowolona. Bardzo dobrze zmywał makijaż z oczu i nie podrażniał ich. Pozostawiał po sobie lekko tłusta warstwę na skórze, ale taki urok mają płyny dwufazowe, więc mu to wybaczam. Producent obiecuje, że dzięki używaniu tego płyny demakijażu oczu, rzęsy wydłużą się o 15%, ale ja jakoś tego nie zauważyłam. Mimo tego nie zraziłam się do niego, bo nawet na to nie liczyłam ;)

Bielenda - Multi Essence 4 w 1 - Multiwitaminowa esencja do pielęgnacji twarzy - cera mieszana
Już tak to jest, że jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego i również trochę tak jest z tą esencją. Miała ona bowiem działać, jak krem, maska, tonik i mleczko do demakijażu w jednym, a w żadnej z tych kwestii się nie sprawdziła zbyt dobrze. Nie pielęgnowała, jak krem, nie regenerowała, jak maska i nie oczyszczała, jak mleczko. Co do tonizowania, ciężko mi powiedzieć. Ja używałam jej tylko rano, kiedy chciałam odświeżyć cerę po nocy i w tym sprawdzała się dobrze. Nie zdecyduję się jednak na nią ponownie.

Cremorlab - Mineral Treatment Essence

Z esencji Cremorlab byłam natomiast bardzo zadowolona i nawet nie wiedziałam, kiedy osiągnęła dno. Początkowo przeszkadzała mi jej gęsta (jak na esencję) konsystencja, ale szybko się przyzwyczaiłam i zaczęło mi się to podobać. Jeśli chodzi o działanie, to fantastycznie koiła skórę, likwidowała uczucie ściągnięcia i dawała poczucie przyjemnej świeżości. Chętnie do niej powrócę!


STENDERS - Royal Jelly Intense Treatment Oil - Olejek do pielęgnacji twarzy

Z tego olejku byłam bardzo zadowolona. Używałam go na noc, pod krem lub nawet solo i sprawdzał się w tym doskonale. Fantastycznie odżywiał, koił i regenerował skórę podczas snu. Podobał mi się w nim również to, że nie był zbyt tłusty, dobrze się wchłaniał i ładnie pachniał.

Mokosh Cosmetics - Firming Serum Orange - Ujędrniające serum pomarańczowe
To serum natomiast było bardzo tłuste, wolno się wchłaniało i pozostawiało oleistą warstwę na skórze. Używałam go jedynie, kiedy moja cera była bardzo przesuszona, również tylko na noc. Musze jednak przyznać, że mimo tych niedogodności efekty stosowania bardzo mnie zadowalały. Skóra była napięta i dobrze nawilżona.

Mincer Pharma - VitaClnfusion - Przeciwstarzeniowe serum olejkowe

To serum zainteresowało mnie ze względu na zawartość witaminy C, która doskonale likwiduje przebarwienia i muszę przyznać, że dawało sobie z nimi radę doskonale. Muszę do niego wrócić, bo nabawiłam się przebarwień od słońca, na czole i nie mogę sobie z nimi poradzić.


Batiste - Divine Dark - Suchy szampon dla brunetek
Suchych szamponów używam od dawna i bardzo je lubię. Od kiedy weszły do sprzedaży wersje do włosów brązowych używam w większości właśnie tych. Świetnie maskują odrosty i nie widać po ich użyciu białego nalotu. Poza tym, suche szampony rewelacyjnie zwiększają objętość włosów, więc używam ich nie tylko, kiedy chce odświeżyć fryzurę, gdy włosy się przetłuściły, a nie miałam czasu ich umyć. Najbardziej lubię właśnie Batiste i Got2be. Używam ich zamiennie, kupuję te na które jest akurat promocja w Rossmannie.

-417 - Błotna maska do włosów
Co do tej maski oczekiwania miałam spore, bo jej cena do niskich nie należy, ale niestety zawiodłam się na niej. Miałam wrażenie, że nie robiła nic szczególnego. Jedyne jej działanie to łatwiejsze rozczesywanie włosów, ale nic poza tym.

Vis Plantis - Wyszczuplający peeling do ciała z filtratem ze śluzu slimaka
Uwielbiam wszelkie kosmetyki, które mają w składnie śluz ślimaka. Uwielbiam jego działanie! Ten peeling był drobno zmielony i delikatny, co dla wielu osób może być nie wystarczające, ale ja uwielbiałam go za to jak pielęgnował skórę. Po jego użyciu właściwie nie musiałam już używać żadnych balsamów, czy kremów do ciała! Jeśli chodzi o działanie wyszczuplające, to takiego nie zauważyłam, ale wcale mi na nim nie zależało. ;)


Dezodoranty w kulce - Rexona/ AXE

Dezodoranty Rexona bardzo lubię i uważam, że są najlepsze, jeśli chodzi o zapobieganie poceniu się i przykremu zapachowi. Pozostaję im wierna. AXE kupiłam zupełnie przypadkowo. Wiem, że jest przeznaczony dla mężczyzn, ale nie miałam innego wyjścia, wyboru nie było. Postanowiłam go jednak zużyć, co było nie lada wyczynem. Nie chodzi tu jednak o zapach, który okazał się być bardzo neutralny, a o działanie, które było znikome.

Flos-Lek Floslek Dr Stopa Sól Imbirowo Waniliowa do Kąpieli Stóp
Bardzo lubiłam tą sól. Działała świetnie! Doskonale zmiękcza skórę i umożliwiała starcie starego naskórka. Później wystarczyło tylko nałożyć krem i gotowe. Jest doskonała dla osób, które mają problemy z pękającymi piętami. Jej działanie jest genialne, a i świeży zapach niczego sobie.

Nivelazione - Krem w sprayu do stóp

Nie byłam z niego zbytnio zadowolona. Nie dawał mi dobrego nawilżenia i ukojenia. Sprawdzał się natomiast do szybkiego odświeżenia lub dodatkowego nawilżenia stóp np. podczas upału, ale jeśli trzeba dobrze zregenerować skórę stóp, to niestety ten gagatek nie da sobie z tym rady.


PUREDERM - Złuszczające maski do stóp

Te skarpety są genialne i chyba najlepsze, jakie do tej pory miałam. One działają rewelacyjnie. Naprawdę świetnie złuszczają martwy naskórek, można go odrywać płatami. Kiedy założyłam je po raz pierwszy, efekt zobaczyłam po 3 dniach i on naprawdę bardzo mnie zaskoczył. Po złuszczeniu skóry, stopy były ja nowo narodzone. Jeśli szukacie dobrze złuszczających skarpet, to nie zastanawiajcie się ani chwili, to są fantastyczne!

MEDIHEAL - Maski w płachcie do twarzy
Przez długi czas byłam sceptycznie nastawiona do masek w płachcie. Pierwsze, jakie pojawiły się na rynku były w większości niewypałami, ale to się zmieniło i te na które ostatnio trafiam okazują się niezastąpione! Tak właśnie jest z maskami MEDIHEAL. Uwielbiam je! Doskonale dopasowują się do kształtu twarzy, ale to tylko szczegół, bo one świetnie działają. Nawilżają, odświeżają i koją skórę.


Luba - Chusteczki do demakijażu z formułą city detox
Nie byłam zbyt zadowolona z tych chusteczek. Ze zmywaniem makijażu radziły sobie średnio. Musiałam zużyć 3 aby wszystko zmyć i to nie bardzo mi pasowało. Moim zdaniem nie były dostatecznie nawilżone. Być może trafił mi się trefny egzemplarz. Mimo wszystko, całkiem nieźle radziły sobie przy odświeżaniu cery w upalne dni, w których nie miałam makijażu, ale nie do tego są one przecież przeznaczone ;)

ISANA - Płatki kosmetyczne
Często je kupuje i nie mam do nich żadnych zastrzeżeń. Nie rozwarstwią się i nie są drogie.

Zużyłam też kilka próbek, ale o nich nie będę się już rozpisywać ;)

To już całe moje denko z ostatnich dwóch miesięcy. Jak Wam się podoba? Miałyście okazję używać tych kosmetyków? Jakie jest Wasze zdanie na ich temat, czy zgadzacie się z moją opinią?

12 komentarzy:

  1. Miałam tą multi esencję z Bielendy i byłam z niej odrobinę zadowolona bo nie wysuszyła mi twarzy. Miałam i mam suchy szampon od Batiste i nie mam zamiaru z niego zrezygnować, ratuje mnie zawsze, kiedy tego potrzebuje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paolineee, ale co to za wartość w tej esencji, że nie wysusza ;) Gdyby wysuszała, to wyrzuciłabym ją natychmiast ;) :D
      Ja z Batiste też się nie rozstaję :)

      Usuń
  2. Piękne zużycie. W sumie nic z tych kosmetyków nie miałam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, to jest porządne denko! :) Ten peeling Vis Plantis zużyłam z wielką przyjemnością :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również! Cieszę się, że masz takie samo zdanie, jak ja, bo dla niektórych jest zbyt słaby w "zdzieraniu" i narzekają, a ja go uwielbiam :D

      Usuń
  4. Mam Mokosh w zapasach, ale chcę zacząć używać to serum na jesień :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rowniez mialam zapach od Avon - Luck, niestety u mnie bardzo krotkotrwaly ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow, ale giga denko ;) Mam hybrydy Evo Nails, ale nie nosiłam jeszcze. Lubiłam bardzo ten podkład Lirene.

    OdpowiedzUsuń
  7. Spore denko. Ja się bardzo lubiłam z tą esencją Bielendy bo bardzo dobrze nawilżała i zmiękczała moją twarz. Cera była po niej ładniejsza. Oczywiście to, co pisze producent to bujda bo nie zastąpi kremu, ale stanowiła świetne uzupełnienie mojej pielęgnacji. Za to nie cierpię szamponów Batiste, nawet przy rzadkim użytkowaniu powodują u mnie straszne przesuszenie i łupież :(

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz!