Cześć Dziewczyny :)
Przedwczoraj pokazywałam Wam zawartość listopadowego beautyboxa Liferia, niestety trochę się z tym spóźniłam, ale obiecałam sobie, że z grudniowym będę na czas. Dziś na tapecie Liferia grudniowa!
Pudełko grudnia wciąż jeszcze jest dostępne i można je zamawiać na stronie Liferia.pl
Tym razem twórcy tego beautyboxa postawili na kosmetyki, których zadaniem jest nawilżenie, rozświetlenie i promienność naszej skóry.
W grudniu Liferia zabiera nas w kosmetyczną podróż zaczynając od Hiszpanii, poprzez Polskę, a kończąc na Korei.
Prasowany róż mineralny - VG Professional - Hiszpania
Standardowa cena detaliczna: 76 zł/20g
W listopadowej Liferii mogłyśmy znaleźć puder w kamieniu VG Professional w identycznej kasetce. Tym razem w pudełku znalazły się prasowane róże mineralne. Obydwa są matowe i w podobnej tonacji kolorystycznej, różnią się jedynie tym, że jeden jest ciemniejszy. Generalnie kasetka bardzo mi się podoba, ale kolorystyka róży już nie szczególnie. Ja jednak gustuję w nieco innych kolorach róży. Poza tym ich pigmentacja jest bardzo słaba. Do opakowania dołączony jest pędzelek, ale już na wstępnie może on powędrować do śmietnika. Jest bardzo szorstki i drapiący, a poza tym wypada z niego włosie.
Standardowa cena tego zestawu to 76 zł, ale według mnie nie jest wart więcej niż 10 zł. Sorry, ale to jakaś pomyłka ;)
Regenerujący krem do ciała i rąk z kolagenem i ekstraktem ze śluzu ślimaka - Instituto Espanol Avena - Hiszpania
Standardowa cena detaliczna: 17zł/200ml
Kolejny produkt to krem do ciała i rąk z kolagenem i ekstraktem ze śluzu ślimaka. Początkowo bardzo się z niego ucieszyłam, bo kosmetyków do ciała ze śluzem ślimaka jeszcze nie dane mi było używać, a jest to dla mnie temat bardzo interesujący. Niestety mój entuzjazm szybko opadł, kiedy spojrzałam na skład tego produktu. Już na drugim miejscu jest parafina, której nie tolerują w żadnym z kosmetyków. Parafina jest dobra tylko i wyłącznie do parafinowania dłoni, ale na litość Boską, nikt już nie dodaje jej do kremów. Na szczęście te czasy już dawno za nami.
Co więcej ten cały śluz ślimaka i kolagen jest w tym kremie na samym końcu składu :/ Mniemam, że jest go tyle, co konserwantów...
Niestety..., ja tego kremu nie użyję, więc klapa... .
Ojj... Hiszpania się w tym miesiącu nie popisała ;)
Żel do mycia twarzy i oczu, Tołpa - Polska
Standardowa cena detaliczna: 21zł/150ml
Ten produkt również mnie zainteresował. Żel do demakijażu, zamiast płynu micelarnego - całkiem miło... do czasu. Niestety podjęłam próbę zmycia nim swojego makeupu, ale poniósł klęskę. Niestety bardziej wszystko rozmazał, niż zmył. Dam mu jeszcze szansę, możliwe, że miałam makijaż ciężki do zmycia. Spróbuję z delikatniejszym.
Mineralny cień do powiek, odcień Shea Shell - Neauty - Polska
Standardowa cena detaliczna: 15zł/1g
Z cienia się niestety nie ucieszyłam. Już go mam, z resztą mam całą serię cieni Neauty, więc kolejny w tym samym odcieniu nie jest mi potrzebny. O mineralnych cieniach Neauty pisałam już niegdyś na blogu. W tym wpisie możecie zobaczyć całą kolekcję :)
Odcień Shea Shell jest bardzo jasny i połyskliwy i nawet jeśli nie użyjemy go jako cienia do powiek, to świetnie sprawdzi się jako rozświetlacz. Można zabłysnąć w sylwestra :)
BTW: Zobaczcie, jakie sylwestrowe makijaże proponuje znana telewizja śniadaniowa PNŚ ;) hahaha
KLIK KLIK
KLIK KLIK
Wygładzający żel z aloesem MIZON - Korea
Standardowa cena detaliczna: 37zł/50ml
Teraz już przenieśmy się do Korei, bo Hiszpania i Polska jakoś się w tym miesiącu nie popisała ;)
Tym razem mamy żel z aloesem, który naprawdę mnie ucieszył i tak już pozostało. Uważam, że taki produkt powinien znajdować się w każdej kosmetyczce, ba... w każdym domu! Zawiera on aż 90% soku z aloesu z Wyspy Jeju, a także kwas hialuronowy. Nie wiem, ile w tym prawdy, bo wszystkie informacje na opakowaniu są po koreańsku, ale wierzę na słowo. To zdecydowanie najlepszy produkt z pudełka! Cudnie koi skórę, szybko się wchłania i nie pozostawia po sobie żadnej wyczuwalnej warstwy.
PREZENTY
Oczyszczająca maska w płachcie i próbka żelu peelingującego MIZON - Korea
Dla subskrybentek w pudełku pojawiły się także prezenty, a dokładnie maska w płachcie i próbka żelu peelingującego koreańskiej firmy MIZON. Wierzę, że będę zadowolona, ale ich wypróbowanie zostawię sobie na inny raz.
Jak Wam się podoba grudniowa Liferia? Według mnie jest słabsza, niż poprzednie dwie edycje, ale ostatecznie nie jest najgorzej. Trzymam kciuki za następne miesiące!
W moim odczuciu bardzo udane pudełko.
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam, ale poprzednie edycje były jeszcze lepsze
Usuńprzyznam, że każdy z tych produktów jest dla mnie nowością, dlatego pewnie z chęcią każdy bym przetestowała i sprawdziła ich działanie i jakość :)
OdpowiedzUsuńJustynaPolskaFashion&MakeupArtist
Ja znałam tylko Neauty, poza tym resta to dla mnie nowości. Najbardziej byłam ciekawa MIZON
UsuńPrzepiękny kolor różu :) Żel aloesowy stosuję od dawna. Jest to taki produkt, który zawsze mam w domu. Nazywam go "nowoczesnym kremem Nivea", bo jest idealny na wszystko :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i obserwuję :)
Ja właśnie też mam dokładnie takie samo zastosowanie dla żelu aloesowego:) Dziękuję :*
UsuńBardzo fajna zawartość, zwłaszcza róże mają "moje" odcienie :)
OdpowiedzUsuńA moje niestety nie, może latem to się zmieni ;)
UsuńNienajgorsza ta zawartość, a żel z aloesem to faktycznie przydatna sprawa :)
OdpowiedzUsuńŚwietne posty! Powiedz proszę czy miałaś może styczność z kosmetykami firmy Beauty Oil ? Bardzo kusi mnie by kupić od krem pod oczy jak również te do twarzy, ale nie znam opinii na ich temat , poradź ! :*
OdpowiedzUsuń