Denko - Czerwiec/Lipiec

25 Komentarzy

Cześć Dziewczyny :)

Znów nazbierało mi się pustych opakowań po zużytych kosmetykach, więc czas się z nimi rozliczyć. Tym razem moje denko jest dwumiesięczne i jak zwykle, całkiem spore. Za niektórymi z tych kosmetyków nie będę tęsknić, z innymi na pewno spotkam się ponownie. 
Nie przedłużając, zapraszam Was na przegląd czerwcowych  i lipcowych zużyć.


Bardzo lubię maski do włosów Kallos-a, za ich dzianie, pojemność i cenę. Tym razem postawiłam na bananową i spisała się całkiem nieźle, choć lepiej sprawdzała się u mnie keratynowa i to właśnie tą drugą zakupię ponownie. Zużyłam również dwa mini produkty masek do włosów z pudełek beGlossy. Phytokeratine mnie naprawdę zachwyciła i chcę pełnowymiarowe opakowanie, Wella natomiast nie zrobiła na mnie żadnego wrażenia. Nie chcę pisać, że zawiodła, bo oceniać ją po tak małej ilości nie ma sensu, ale nic specjalnego z włosami nie zdziałała. 



Szampony Equilibra bardzo sobie cenię i jeszcze na żadnym z nich się nie zawiodłam. Są delikatne dla skóry głowy i świetnie oczyszczają włosy nie plącząc ich. Ten znów spisał się świetnie!
Z olejku do włosów BODHI nie jestem zadowolona. Właściwie nic nie robił, a pojemność w stosunku do ceny jest porażająco niska. Szkoda pieniędzy :/. Zużyłam też lakier do włosów BioSilk i nie mam wobec niego żadnych zastrzeżeń. Bardzo rzadko używam lakierów do włosów, a ten starczył mi na długo. 


Żele pod prysznic Oceania z Biedronki kupuję od czasu do czasu. Nigdy nie mam wobec nich specjalnych wymagań, ale biorąc pod uwagę ich cenę jestem zadowolona. Skończył mi się też aksamitny żel pod prysznic GoCrannberry. Bardzo przypadł mi do gustu dzięki swojej delikatności i świetnym właściwościom oczyszczającym. Doskonale sprawdzi się nawet dla skóry bardzo wrażliwej! Żel do higieny intymnej wspomnianej marki też dobrze się spisał, ale nie wiem, czy skuszę się na niego ponownie. 


Balsamem wyszczuplającym i zwalczającym cellulit od Pat&Rub zawiodłam się na całej linii. Jest bardzo nieprzyjemny w stosowaniu. Maże się i smuży, a w dodatku nie ma żadnego działania wyszczuplającego, ani antycellulitowego, nie mówiąc już o tym, że kosztuje krocie. Tego kosmetyku Wam polecić nie mogę.
Różanym olejkiem Orientana i oliwką po depilacji Eveline wyczyściłam skórzane torebki i kanapy w mieszkaniu. W przypadku Orientany tylko dlatego, że przegapiłam termin zużycia, a jeśli chodzi o Eveline, to przez parafinę  w składzie.


Skończyły mi się również cztery żele do mycia twarzy. Właściwie to nie zużyłam ich wszystkich w ciągu tych dwóch miesięcy, ale tak się złożyło, że wszystkie postanowiły się skończyć jednocześnie. Najbardziej zadowolona byłam z tych od FLOS-LEK, czyli Anti-Acne i szałwiowego. Pewnie dlatego, że przeznaczone są stricte do mojej tłustej cery.  Triumph of Orchids od FM i Alissa Beaute nieco gorzej radziły sobie ze zmywaniem sebum, ale nie było źle. Dały radę :).


Faitoz-25 to kwas hialuronowy, którego używałam od czasu do czasu przy wzbogacaniu kremów i balsamów do ciała lub twarzy, a także razem z DERMAROLLER-em. Uważam, że radził sobie świetnie. 
Bardzo zadowolona była z kremu nawilżającego Sensilis! Używałam go na dzień, pod makijaż i sprawdzał się genialnie. Nawilżenie skóry trwało cały dzień, a makijaż utrzymywał się doskonale. Strasznie żałuję, że krem już się skończył i muszę rozejrzeć się za nim ponownie!
Pozostałe cztery produkty ze zdjęcia tj. olejek winogronowy Stenders, glinka zielona i czarna, a także kokosowy peeling, posłużyły mi do stworzenia mojego autorskiego, domowego peelingu do twarzy. Poza tymi produktami wrzuciłam do niego jeszcze mielone pestki moreli i odrobinę żelu do mycia twarzy. Niestety nie pokaże Wam go, bo wygląda jak 'kupa', ale działanie ma świetne! :D


Po kuli do kąpieli STENDERS została tylko etykieta, szkoda, bo chętnie wykąpałabym się z nią ponownie. Mleczko do demakijażu dr. Taffi, okazało się kompletną pomyłką. Nie polecam nikomu! Nie dość, że potwornie szczypało i piekło skórę, to jeszcze nie działało zupełnie. Próbowałam wykorzystać je inaczej niż w celu jego przeznaczenia, ale nie znalazłam dobrej alternatywy. Było do niczego! :/
Skończył mi się również dezodorant w kulce Rexona, któremu jestem wierna od lat i go sobie chwalę. Kolejne opakowanie jest już w użyciu.


Do kosza powędrowały również opakowania po moich ulubionych tuszach do rzęs! Maskary AVON superSHOCK są rewelacyjne! Cudownie rozdzielają, pogrubiają i wydłużają rzęsy. Nie robią grudek, nie rozmazują się i nie osypują. Uwielbiam je i polecam :) Zużyłam brązową i czarną.
Brązowa, żelowa kredka do oczu AVON Anew również skończyła swój żywot. Nie wiem, czy jest jeszcze w ofercie (penie nie), ale byłam z niej bardzo zadowolona.


Na koniec kilka próbek, płatki do demakijażu z biedronki i szmaciana maska do twarzy z beGlossy. Nie będę się o nich rozpisywała, bo nawet nie wiem, co napisać ;)
Jedno jednak chcę oznajmić. Zapach L'eau jolie - Lolita Lempicka jest cudowny i marzę o całym flakonie <3 Nie tylko zapach jest przepiękny, ale flakon również! Zobaczcie same! <3 <3 <3

Tym pozytywnym akcentem, kończę moje rozliczenie ze zużyciami...
Buziaki :*
Nowszy postNowszy post Poprzedni postStarszy post Strona główna

25 komentarzy:

  1. Wstyd się przyznać, ale jeszcze nigdy nie miałam żadnej maski Kallos ;) Też lubię te tusze z Avon.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tez lubie tusze z Avonu, Rexone uzywam od lat. Ostatnio polubilam tez kulki z Avonu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówisz o tych perełkach rozświetlających i brązujących?

      Usuń
  3. mnóstwo tego!! I tak naprawdę większość mi nieznana...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja lubię jedne i drugie tusze, jakoś nie robią mi różnicy. Kallosa musisz koniecznie wypróbować, ja polecam keratynową :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Podsunelas mi teraz najlepszy sposób na zużycie tych okroonych parafinowych olejków! Jesteś moim bogiem!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Żel do mycia twarzy z FM miałam i bardzo polubiłam :) Na pewno jeszcze go kupię, bo często zamawiam kosmetyki FM :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ostatnio ich perfumy obwąchiwałam :)

      Usuń
    2. Perfum też używam :) Aktualnie mam numerek 318 :)

      Usuń
  7. U mnie keratynowy kallos średnio się spisał, a na bananową wersję od dawna mam chęć, teraz używam botox i jest ok. spore denko, moje też rośnie, czas wrócić do pokazywania go na blogu. Pozdrawiam :* większość zapachów Lolita Lempicka jest cudownych, ja zamierzam kupić Le Premier Parfum

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żania, nie zwlekaj z tym denkiem, bo się przerazisz ;) Ja się w LL zakochałam po uszy! <3

      Usuń
  8. Jeśli chodzi o Kallosa to polecam szampon z serii Banana jak jeszcze nie próbowałaś :) Chętnie kupiłabym szampon Equillibra, ale nigdzie nie mogę ich znaleźć. Koleżanka mówiła, że kiedyś ta marka była w śladowej ilości w Super-Pharm, ale od jakiegoś czasu jej tam nie widziałam. Albo źle szukam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Equilibrę kupisz w aptekach DOZ, wystarczy zamówić na ich stronie internetowej i odebrać w wybranej aptece, a ten szampon wypróbuję, skoro polecasz :D

      Usuń
  9. Dermaroller właśnie zamówiłam. Mam nadzieję, że się nim nie zmasakruję. Maski Kallosa lubię, bananowa jest dla mnie odrobinę za słaba, ale i tak przyjemna w użyciu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie też mam takie odczucie co do tej bananowej :) Ale teraz się zrollujesz :D

      Usuń
  10. Witam- jestem tutaj nowa :) Czytam blog od jakiegos czas- bardzo ciekawe wpisy :) Spore zuzycie kosmetykow :) fajnie, bo własnie przeczytałam co sadzisz o 3 kosmetykach, ktore mnie od jakiegos czasu zastanawiaja...pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się tu podoba :) Mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej! :*

      Usuń
    2. Podoba, podoba :) zagoszczę na długo :)

      Usuń
  11. Też uwielbiam mascary Supershock i mam je chyba we wszystkich dostępnych wariantach kolorystycznych.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz!