Cześć Dziewczyny :)
Jesień to jedna z moich ulubionych pór roku, właściwie to lubię je wszystkie, poza zimą. Z natury jestem ciepłolubna i sama myśl o mrozach mnie przeraża. Zimy wręcz nie znoszę i ciągle myślę o wiośnie, która zachwyca mnie przyrodą budzącą się do życia, coraz dłuższymi dniami i wszechobecnymi kwitnącymi drzewami. Wiosną czekam już na upalne lato, wyjazdami nad wodę i codziennym grillowaniem, jednak myśl o jesieni nie przygnębia mnie jakoś szczególnie, no może tylko wtedy, kiedy jest zimna i deszczowa. Ta polska, złota jesień jest wspaniała! Co w niej uwielbiam? Przede wszystkim jej dary spożywcze, a głównie orzechy włoskie, na które czekam przez cały rok. Jestem wręcz od nich uzależniona. Na przełomie września i października wstydliwie chowam dłonie w kieszeniach, bo są całe w brązowych plamach od zielonych łupin orzechowych. Nie spodziewajcie się w najbliższym czasie żadnych postów lakierowych ;).
Październik jest miesiącem w którym nawet zimne wieczory mnie nie przerażają, a to dlatego, że zaczynają się najnowsze sezony moich ulubionych seriali amerykańskich. Z niecierpliwością wyczekuję premiery najnowszych sezonów 'The Walking Dead' i 'American Horror Story'!
Długie jesienne wieczory sprzyjają też innym przyjemnościom. Nie ma to, jak zakopać się pod kocem z wciągającą książką i kubkiem gorącej herbaty, a żaby było przyjemniej, odpalić sobie ulubiony zapach w kominku.
Yankee Candle nie próżnuje i co sezon raczy nas nowymi, urzekającymi zapachami. W związku z tym, chciałabym opowiedzieć Wam o jesiennej kolekcji zapachów Yankee Candle Q3 na rok 2014.
Ta kolekcja kłada się z pięciu zapachów, z których jeden okazał się dla mnie niezbyt interesujący, a wręcz odpychajacy. Dwa z nich są całkiem atrakcyjne, a pozostała dwójka to moi absolutni faworyci, bez których nie wyobrażam sobie relaksującego wieczoru.
WILD FIG
Nie mam pojęcia, jak pachną figi. Co prawda, jadłam kiedyś suszone, ale nie szczególnie mi zasmakowały. Nie pamiętam już tego smaku, a zapachu tym bardziej. Wild Fig jest jednak całkiem przyjemny, choć jak dla mnie, niezbyt intensywny. Jest słodki, a jednocześnie lekko cierpki. Mimo wszystko, zapach jest fajnie skomponowany i ciekawy. Trochę przypomina mi czarne winogrona. Nie potrafię go skojarzyć z niczym innym, ale nawet mi się podoba. Nie można odmówić mu wyjątkowości i oryginalności, ale ciężko go zapamiętać na dłużej.
GINGER DUSK
to zapach, który najmniej mi się spodobał. Kojarzy mi się z odświeżaczami powietrza. Nie ma w nim nic interesującego. Jest jakiś taki ostry, drażniący. Nie będę owijała w bawełnę, ten zapach mnie dusił i nie mogłam pozwolić sobie na długie palenie. Szybko odgasiłam kominek i nie śpieszno mi, żeby znów go tam umieszczać. Nie chcę się nawet zastanawiać, jakie nuty zapachowe w nim tkwią. Jedno jest pewne, przyprawia o ból głowy, a wręcz szczypie w oczy.
HONEY GLOW
to połączenie miodu i piżma, czyli nut zapachowych, które wprost ubóstwiam! Już wąchając go na sucho wiedziałam, że będzie mój! Słodki miód wysuwa się na prowadzenie, a zaraz za nim podąża piżmo. Dla mnie rewelacja, kocham te zapachy osobno, a w połączeniu ze sobą to prawdziwe zapachowe mistrzostwo! Honey Glow jest ciepły, wprowadza przytulna atmosferę i otula swoim zapachem, jak ciepły koc. Jest bardzo relaksujący i rozleniwiający. Nazwałabym go takim kocim zapachem, idealnym do miziania, mruczenia i spania.
CRANBERRY PEAR
Myślałam, że w tym zapachu przeważającymi nutami zapachowymi będą gruszki, ale o dziwo, ja nie wyczuwam ich wcale. Dla mnie jest to fantastyczny zapach żurawiny. Bardzo kojarzy mi się z dzieciństwem, ale nie umiem określić z czym dokładnie. Już od pierwszego kontaktu z nim, odpłynęłam we wspomnienia. Jest on intensywny i wypełnia sobą cały dom, ale nie dusi. Właściwie mogłabym ciągle siedzieć z nosem obok kominka i by mi się nie znudził. To chyba jakiś sentyment do żurawiny, ale jest to drugi z moich jesiennych faworytów.
AMBER MOON
Jedyny męski zapach z całej jesiennej kolekcji. Ja lubię męskie zapachy do domu i ten też mi się podoba. Jest bardziej delikatny, niż inne męskie zapachy Yankee Candle. Nie roznosi się po całym domu, intensywność jest raczej słaba. Jego główna nuta zapachowa to drzewo sandałowe i paczula. Mimo, że jest całkiem niezły, to nie przebije nigdy Midsummers Night ;)
Poznałyście już zapachy z jesiennej kolekcji YC? Moim faworyci to Honey Glow i Cranberry Pear, a jacy są Wasi?
Ja też miałam już żółte dłonie, na szczęście większość zielonych łupin już się otworzyło i nie plamią już rąk. Też lubię seriale, Twoich ulubionych akurat nie znam. Dawno mnie żaden nie wciągnął. CRANBERRY PEAR to mój ulubiony zapach z tej kolekcji.
OdpowiedzUsuńCRANBERRY PEAR też jest moim ulubieńcem. Ja mimo braku tych zielonych łupin i tak mam brązowe ręce, bo jak mi się skończą orzechy bez łupin, to jestem zmuszona obierać z nich inne. Taka jestem uzależniona, ciężko to opanować ;)
UsuńJaki masz śliczny kominek !
OdpowiedzUsuńZa każdym razem jak widzę zapachowe nowości od nich to jestem w szoku, że cały czas potrafią wymyślić coś nowego i świetnego :)
Najbardziej zaciekawiłaś mnie tym żurawinowo gruszkowym :)
męskie zapachy i ja uwielbia :) Z miłą chęcią bym go wypróbowała u siebie :) Aż zaraz chyba zapalę Mindsummer night :)
No właśnie, skąd im się te pomysły biorą? Ja niestety Mindsummer Night już nie mam, muszę uzupełnić zapasy :D
UsuńMi została jeszcze jakaś resztka :D
Usuńooo jak ja bardzo chcę je wyprobowac w końcu :) przy kolejnych zakupach musze o nich pamietac :)
OdpowiedzUsuńwybór jest ogromny, z pewnością znajdziesz coś dla siebie :)
UsuńMam zapach Honey Glow, i jest jak dla mnie cudowny :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, ja też go pokochałam od razu!
Usuńale mi zapachniało:) cudny podgrzewacz :)
OdpowiedzUsuńAmber Moon spodobał mi się na tyle, że kupiłam go w średniej świecy :) Moje największe rozczarowania to Wild Fig i Cranberry Pear (landryna).
OdpowiedzUsuńach jakie wspaniałości... :D
OdpowiedzUsuńtak samo jak Ty jestem ciepłolubna i nie cierpię zimy, za to naszą polską jesień faktycznie da się lubić kiedy jest ciepło i nie pada:) niestety YC jeszcze nie miałam ale gdbym miała wybrać to zapewne sięgnęłabym po miód i piżmo albo żurawinkę <3
OdpowiedzUsuńO, ja też jestem serialomaniaczką :) Woski również uwielbiam, z tych zaciekawił mnie figowy i ten żurawinowo gruszkowy :)
OdpowiedzUsuńGruszka, a w sumie to żurawina najbardziej mnie ciekawi ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze ich nie paliłam ale wydaje mi się, że Cranberry Pear mi się najbardziej spodoba ale zobaczymy jak będzie w praktyce :)
OdpowiedzUsuńHoney Glow wciągam na listę wosków do wypróbowania :)
OdpowiedzUsuńOrzechy włoskie też uwielbiam, mam koło domu jednego dużego orzecha, co roku zbieram, a jak jest ich dużo to nawet sprzedaję kilka kg łupionych :)
honey glow chciałabym kupić :D mam nadzieję, że dzisiaj dostanę go w sklepie :)
OdpowiedzUsuń