Cześć Dziewczyny :)
Przyszedł czas na marcowe denko, które bardzo mnie zaskoczyło, bo trochę się tego wszystkiego nazbierało. Muszę przyznać, że nawet nie zdawałam sobie sprawy, że tak dużo tego było. To jest chyba jedno z najbogatszych denek, jakie do tej pory robiłam. Za większością produktów będę tęsknić, bo okazały się świetne, ale zdarzyło się też kilka bubli, do których z pewnością nie wrócę i chcę jak najszybciej o nich zapomnieć.
Bardzo przyjemny żel pod prysznic, byłam z niego bardzo zadowolona. Spełniał swoje podstawowe funkcje, nie wysuszał skóry, a w dodatku pachniał jak prawdziwe mandarynki, było nawet czuć odrobinę goryczki ze skórki. Dla miłośników naturalnych kosmetyków to prawdziwa perełka.
Skład tego żelu jest bardzo przyzwoity, to samo z działaniem. Dobrze oczyszczał, nie wysuszał i całkiem przyjemnie pachniał. Mimo wszystko, nie miał w sobie nic, co mogłoby mnie zaciekawić. Niby wszystko OK, ale czegoś tu zabrakło. Nie odradzam, ale też nie polecam.
BIAŁY JELEŃ Mydło w Płynie Hipoalergiczne
Chyba najgorsze mydło z jakim miałam do czynienia. Było straszliwie niewydajne, zupełnie się nie pieniło, z oczyszczaniem miało wielkie problemy, zapach wyjątkowo kiepski. Po umyciu rąk, miałam wrażenie, że nadal są niedomyte. Zdecydowanie nie polecam, to jakaś dziwna maź, a nie mydło :/.
Palmolive, Authentic, Bergamot & Verbena Liquid Hand Soap
Do tego produktu nie mam żadnych zastrzeżeń. Było dość wydajne, ładnie się pieniło i dobrze oczyszczało dłonie, zapach też był niczego sobie. Ładne opakowanie stylizowane na retro, zdobiło umywalkę. Nie mam do czego się przyczepić, ale tak na dobrą sprawę, to jednak dość przeciętny drogeryjny produkt.
Uwielbiam oczyszczające peelingi do twarzy z pestkami, a ten okazał się świetny. Po użyciu skóra była świetnie oczyszczona i wygładzona. Był gęsty i zawierał dużo drobinek ścierających. Znalazłam go w pudełku PinkJoy z drugiej kampanii - rosyjskiej, ale podobno niebawem będzie dostępny w sklepie internetowym PinkJoy, który ma niedługo powstać. Chętnie do niego wrócę!
Nivea Mydło Creme Soft
Mydło jak mydło, nie mam o nim zbyt wiele do powiedzenia. Spisywało się całkiem nieźle, dobrze się pieniło, dobrze oczyszczało i nie pękało. Niestety..., żadnego Creme, ani Soft nie zauważyłam ;)
Oczyszczający żel do mycia twarzy „Teebuum” z olejkiem z drzewa herbacianego i ekstraktem z nagietka
Kolejny kosmetyk z rosyjskiego pudełka PinkJoy, który bardzo polubiłam. Zawartość olejka z drzewa herbacianego była dla mnie bardzo istotna. Już dawno zauważyłam, że ma on bardzo dobry wpływ na moją cerę. Żel świetnie oczyszczał, a w dodatku zapobiegał nadmiernemu przetłuszczaniu się skóry. Bardzo żałuję, że tak szybko się skończył. Opakowanie mogłoby być dużo większe, bo jak na żel do mycia twarzy, to pojemnością nie grzeszyło.
Kolejny produkt za którym będę tęsknić. Pomijając już to, że uwielbiam wszelkiego rodzaju pianki oczyszczające, to ta była wyjątkowo wydajna. Świetnie oczyszczała, a przy tym była bardzo delikatna. Nawet nie szczypała w oczy, a co więcej to produkt naturalny, bez żadnych syntetycznych składników. Bardzo miło ją wspominam i jeśli będę miała okazję, to z przyjemnością do niej wrócę!
Kolejny rosyjski produkt, który dobrze wspominam. Moje włosy były bardzo zadowolone z tej odzywki, ładnie je wygładzała, zapobiegała puszeniu i świetnie ułatwiała rozczesywanie. Miała jednak pewne wady, bo jej konsystencja była dość rzadka, a co za tym idzie była też mało wydajna. Mimo wszystko, jestem jej to w stanie wybaczyć, bo dawała sobie radę z ujarzmieniem włosów i miała również wpływ na zmniejszenie ich przetłuszczania.
Equilibra, Cristalli Liquidi (Olejek nabłyszczający do włosów)
Markę Equilibra bardzo sobie cenię, a ten olejek to kolejny produkt tej firmy, który pokochałam. To co robił z włosami, to prawdziwa rewelacja. Nawilżał, odżywiał, wygładzał i zupełnie nie obciążał, a w dodatku jego cena jest bardzo przyzwoita. Stosowałam go wyłącznie na mokre włosy i przy takim użytkowaniu działał fantastycznie! Wiem, że z pewnością do niego wrócę, ale póki co mam dla niego godnego następcę.
Balsam do ciała czekoladowy karmel, Drops
Wszystko co ma w nazwie karmel lub czekoladę działa na mnie jak magnes. W tym przypadku nie mogło być inaczej. Działanie tego balsamu było bardzo OK, chociaż bardziej nazwałabym go mleczkiem, niż balsamem. Dobrze nawilżał i koił skórę. Trochę się przyczepię do zapachu, bo myślałam, że będzie bardziej intensywny, ale okazał się być przygaszony. Opakowanie bardziej kuszące, niż zawartość ;).
Mój kolejny ulubieniec pod każdym względem. Piękny zapach, konsystencja przypominająca bitą śmietanę, wybitne właściwości pielęgnacyjne, fantastyczny naturalny skład i świetne opakowanie..., czego chcieć więcej? Może tylko niższej ceny.
Bourjois, Eau Micellaire Demaquillante (Płyn micelarny do demakijażu twarzy i oczu)
Czasy swojej świetności na blogach ma już za sobą, co nie zmienia faktu, że nadal jest bardzo dobrym płynem micelarnym. Świetnie zmywa makijaż i jest raczej delikatny, chociaż jeśli zbyt duża ilość dostanie się do oka, to może zaszczycać. Nie zostawia po sobie żadnej nieprzyjemnej warstwy na skórze. Może jeszcze do niego wrócę, ale na chwilę obecną w micele jestem uzbrojona po uszy ;)
Delikatne mleczko do demakijażu i oczyszczania twarzy (Gentle Cleanse & Make-Up Remover), Green People
Ja mam takie szczęście, że szybciej znajdę dobry micel, niż dobre mleczko do demakijażu, ale w tym przypadku jest inaczej. Jest to jedno z najlepszych mleczek z jakimi się spotkałam. W 100% naturalne, delikatne, doskonale radzące sobie nawet z najtrwalszym makijażem. Zdecydowanie warte wypróbowania, chociaż cena pełnowymiarowego opakowania może odstraszyć.
Znów trafiłam na maseczkę oczyszczającą, która w pełni spełniła moje oczekiwania. Pięknie oczyszcza cerę, zmniejsza widoczność porów, wygładza i leczy stany zapalne. Jakość ma fantastyczną, ale gorzej jest ze stosunkiem ceny do pojemności :/.
Rokitnikowy krem do rąk od Natura Siberica
Opakowanie tego kremu jest bardzo bogate, ale mimo tego wcale nie jest kiczowate. Z całą pewnością wyróżnia się na tle innych. Sam krem, też się wyróżnia nie tylko swoim kolorem, ale też zapachem. Bardzo go lubiłam, ale raczej do niego nie wrócę. Mimo nienagannego działania, mam ochotę wypróbować inne.
Do marki Eveline podchodzę z dużą rezerwą, ta cała papka marketingowa bardziej mnie odstrasza niż przyciąga, ale ten krem BB, mimo swojego długiego i mało ciekawego składu, działał całkiem fajnie i nie zrobił krzywdy mojej skórze. Świetnie matował i ukrywał niedoskonałości. Okazał się jednak dla mnie trochę za jasny, dlatego jego pozostałości używałam w połączeniu z za ciemnym Sebium od Biodermy.
Ten kto czytał moją recenzję tego gagatka, wie już, że nie zrobił on na mnie dobrego wrażenia. Za dużo bym musiała o nim pisać, a nie chcę się powtarzać. Dlatego też, zainteresowanych odsyłam do pełnej recenzji.
Maybelline, Affinitone, Perfecting & Protecting Pressed Powder (Puder prasowany)
Strasznie się na nim zawiodłam. O gąbeczce nawet nie chcę wspominać, bo okazała się kompletną katastrofą. Na twarzy utrzymywał się zaledwie pół godziny, a w dodatku był strasznie niewydajny. Nie wykańcza makijażu, a jeśli już bardzo się postaramy to tylko na krótką chwilę jest OK. Zupełnie nie matuje, bo twarz po chwili znów się świeci. Zdecydowanie nie polecam, strata pieniędzy.
Nails Inc., Nail Polish (Lakier do paznokci) w odcieniu Milan
Absolutnie rewelacyjny kolor, absolutnie fantastyczny lakier. Dostałam go w prezencie od koleżanki, podobno był dołączony do jakiejś gazety w UK. Jeśli gdzieś go spotkam, to zdecydowanie zakupię, chociaż bardzo w to wątpię, bo chyba była to edycja limitowana dla wspólnej promocji z dietetyczna colą. Miał doskonałe krycie już po pierwszej warstwie, długo się trzymał, nie odpryskiwał. Rewelacja! Zużyłam do ostatniej kropelki i już bardzo tęsknię!
Sypki puder w zestawie z korektorem, Avon
Nic o tym produkcie nie opowiem, bo sam puder był dla mnie zbyt ciemny i zmieszałam go z jakimś innym, który znów był zbyt jasny.
Kilka próbek o których nie będę się rozwodzić, bo nie wzbudziły mojego zainteresowania na tyle, aby zdecydować się na pełnowymiarowe opakowania. Wyjątek to szampon i odzywka do włosów John Masters Organics, które chcę i będę na nie polowała, bo pierwsze wrażenia były rewelacyjne!
Lilibe, Płatki kosmetyczne
Jak na ich cenę i ilość to myślę, że całkiem rozsądne rozwiązanie. Nie są idealne, bo lubią się rozwarstwiać, ale póki co, nie przeszkadza mi to.
Uff, dobrnęłam do końca ;) Długie pożegnanie w tym miesiącu.
Jak tam Wasze denka?
Polubiłam prezentowany płyn micelarny, chociaż będę testowała następne :).
OdpowiedzUsuńMam dokładnie tak samo jak Ty :)
UsuńDuuuże denko:) mydla palmolive lubie ale inne:)
OdpowiedzUsuńWszystkie mydła Palmolive bardzo ładnie pachną :) Za to je lubię
UsuńFantastyczne to denko:)
OdpowiedzUsuńUdało się ;)
UsuńNatomiast ja mam ten puder z Maybelline i go baardzo polubiłam :) gąbeczka mi nie przeszkadza, bo nigdy nie używam gąbeczek ale jak dla mnie jest super :)
OdpowiedzUsuńMoże to zależy od rodzaju cery, u mnie zupełnie się nie sprawdził. Ja gąbeczek używam tylko poza domem, jak nie mam pędzla
UsuńWow, super Ci poszło :)
OdpowiedzUsuńNawet się tego nie spodziewałam
UsuńJestem pod wrażeniem ilości :-) Nie miałam niczego z twojego denka..
OdpowiedzUsuńohoho niezłe denko :) prawdziwa kosmetoholiczka z Ciebie chyba?:)
OdpowiedzUsuńTrochę mnie to przeraża ;)
UsuńZaszalałaś Kochana! Świetne denko, z którego niestety mało co znam :( Micel z Bourjois za to bardzo przypadł mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńChyba wszystkim przypadł do gustu, ja też go lubiłam
UsuńPrzecudowne denkowce! :) Born To Bio ma boskie żele, micel z Bourjois też lubię :) Pianka Plante System zapisana na listę do zakupienia :))
OdpowiedzUsuńTa mandarynka była genialna, a piankę bardzo polecam!
Usuńmasę kosmetyków udało Ci się wykończyć :) Mi jakoś wolno to idzie, ale chyba z miesiąca na miesiąc jest coraz lepiej, aż zastanawiam się, czy nie zrobić denka po miesiącu, zamiast po dwóch jak to zawsze robiłam :)
OdpowiedzUsuńJa zawsze robię po miesiącu, gdybym robiła po dwóch, to chyba cały dzień musiałabym poświecić, żeby to wszystko opisać ;)
Usuńogromna ilość :) jestem pod wrażeniem :D
OdpowiedzUsuńjakoś tak wyszło, nawet się nie spodziewałam, że aż tyle się uzbierało
Usuńmnie cała ta seria rokitnikowa nęci <3
OdpowiedzUsuńPolubiłam ją
UsuńBardzo ciekawe denko!
OdpowiedzUsuńJa również pokochałam to maselko do ciała Pat&Rub.
bardzo lubie także to hyipoalergiczne mydło Biały Jeleń - fakt, nie pieni się, ma maziowata konsystencję, ale mimo to lubie je ;)
Masełka z P&R są genialne, ale to mydło BJ, to dla mnie to katastrofa :D
UsuńNa masło hipo P&R skusze się na pewno, micel Bourjois lubię, a olejek Equilibra używam aktualnie i również jestem pod wrażeniem :)
OdpowiedzUsuńPolecam masełko, świetne jest!
Usuńnaprawdę wydenkowałaś tego sporo. i rzeczywiście sporo udanych kosmetyków tu się znalazło :)
OdpowiedzUsuńi bardzo przyjemnie mi się je zużywało :D
UsuńOgromne denko!:)
OdpowiedzUsuńUdało się :)
UsuńŚwietne produkty zdenkowałaś, i sporo tego uzbierałaś :) Oczyszczający żel do mycia twarzy Teebuum bardzo mnie zaciekawił, lakier miał piękny odcień ;) Ja jeszcze żadnego lakieru nie zużyłam do końca ;)
OdpowiedzUsuńTen lakier był genialny, aż łezkę uroniłam jak się zdenkował ;)
UsuńDużo tego! U mnie trochę słabiej, ale jak na mnie i tak całkiem nieźle z tym denkowaniem :)
OdpowiedzUsuńJa miałam strasznie słaby styczeń, ale i tak nie zrobiłam tego denka, bo przez przypadek wszystko w śmietniku wylądowało zanim obfociłam, a już nie chciałam w śmieciach grzebać ;)
UsuńGratuluje zużyć spore te Twoje denko ;) sporo tez kosmetyków których niestety nie znam
OdpowiedzUsuńSpore, spore, sama w szoku jestem!
Usuńoj, ale duże denko :)
OdpowiedzUsuńImponujące denko :)
OdpowiedzUsuńprzeglądam, przeglądam i nic nie miałam z denka Twojego
OdpowiedzUsuńJeju, jak Ty to wszystko zużyłaś? :) Fajne to denko, bo wiele produktów jest dla mnie nowych.
OdpowiedzUsuńSamo się zużyło ;)
UsuńGratuluję zużyć :) Olejek Equilibra i Krem BB Eveline też polubiłam :)
OdpowiedzUsuńDobre produkty
UsuńNo no faktycznie spore dno :D
OdpowiedzUsuńZaciekawił mnie peeling Czysta Linia :)
bardzo fajny jest ten peeling, ale chyba jeszcze nikt go nie sprowadza do PL. Trzeba byłoby się do Rosji wybrać ;)
UsuńSkoro to jedno z Twoich najbogatszych denek, to serdecznie Ci gratuluję! :)
OdpowiedzUsuńWiesz co najbardziej lubię w Twoim blogu? To, że pokazujesz w większości kosmetyki, których nie widuję na żadnym innym! Na razie jeszcze nie skusiłam się na żaden z tych kosmetyków, ale mam kilka polecanych przez Ciebie na mojej wishliście :)
He, he :) Ja jestem zboczona na punkcie dziwactw i nietypowych kosmetyków. Gdyby w na rynku pojawił się krem z odchodów słowika, to pewnie pierwsza bym się w kolejce ustawiła ;)
UsuńO cho cho. Ależ ci się tego nazbierało. Gratuluję zużyć :)
OdpowiedzUsuńszybko poszło Ci z olejkiem Equilibra. ja mam jeszcze ponad połowę. może zbyt mało nakładam na włosy.
OdpowiedzUsuńEquilibrę to już na początku miesiąca zdenkowałam, teraz męczę już inny :D
UsuńMatko, jakie denko wielkie!
OdpowiedzUsuń