Lily LoLo - bronzer South Beach

15 Komentarzy

Cześć Dziewczyny :)

Bronzer to jedna z tych rzeczy, których nie może zabraknąć w mojej kosmetyczce. Z racji tego, że bardzo polubiłam się z kosmetykami mineralnymi, postanowiłam przyjrzeć się bliżej ofercie Lily Lolo. Mój wybór padł na odcień South Beach, a wybrałam go drogą eliminacji. Zgodnie z opisem producenta Waikiki  posiada w sobie mieniące się na złoto drobinki, które nie szczególnie mi pasują z racji tego, że mam przetłuszczającą się cerę, z kolei Bondi Bronze wydawał mi się zbyt ciemny i pasuje raczej do ciemnych karnacji, a moja mimo tego, że do szczególnie jasnych nie należy, to ciemna też nie jest.
South Beach wydawał się być najlepszy, bo z opisu producenta wynika, że daje on matowe wykończenie, a jego brzoskwiniowym odcieniem można uzyskać efekt delikatnej, naturalnej opalenizny.


W użytkowaniu jest bardzo poprawny, opakowanie posiada sitko, co jest dużym udogodnieniem. W ogóle, design opakowania jest piękny i bardzo ułatwia użytkowanie.
Sam bronzer dzięki swojej konsystencji, świetnie się nakłada, a jego trwałość jest bardzo dobra, bo na podkładzie mineralnym trzyma się cały dzień, tak jakby co dopiero był nałożony. Właściwości użytkowe i naturalny skład oceniam bardzo wysoko, ale...


... ten nieszczęsny odcień South Beach, który miał być brzoskwiniowy i nadawać efekt ładnej opalenizny, okazał się być jakimś dziwnym pomarańczem. Muszę z nim bardzo uważać, aby nie zrobić sobie pomarańczowych placków na twarzy i używać bardzo oszczędnie. 
Podobno nadaje się on do nadania ładnego, opalonego kolorytu, zaaplikowany na całą twarz, ale to nie jest dobry pomysł. Na pewno nie dla mnie, może sprawdziłby się u pomarańczowych Pań po solarium, ale u mnie to wygląda naprawdę komicznie ;).

Ten odcień zaskoczył mnie bardzo negatywnie, a to dlatego, że mam róż Lily Lolo w odcieniu Juicy Pach, który też ma pomarańczowe tony, ale akurat z niego jestem bardzo zadowolona.

Podsumowując, wszystko byłoby dobrze, gdyby nie ten nietrafiony odcień.



Ja do tej pory pisałam o:

15 komentarzy:

  1. świetny jest, taki naturalny:)

    ps. a u mnnie? KLASYCZNIE I MODNIE NA BLOGU:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Te ich opakowanie wyglądają rewelacyjnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to prawda, wcześniej też były niczego sobie, ale teraz są jeszcze lepsze!

      Usuń
  3. ja to wogóle jestem taki bladzioch, że żadnego odcienia sobie dobrać nie mogę ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ten odcień z pewnością nie nadaje się dla bladych, u nich wygląda jeszcze bardziej komicznie niż u mnie ;)

      Usuń
  4. Kiedys przeglądałam ich ofertę, ale tyle tego, że miałam
    Problem z doborem odcienia ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja do tej pory uzywałam bronzerów tylko w kamieniu, ale może na sypki też warto się skusić :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyjemny, bardzo delikatny efekt. A widząc kolor w pudełku spodziewałabym się czegoś bardziej intensywnego.

    OdpowiedzUsuń
  7. a ja własnie jestem na etapie poszukiwan dobrego bronzera;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Opakowanie jest piękne, ale kolor rzeczywiście.. dla mnie pomyłka :( Nienawidzę pomarańczowych bronzerów!

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo ciepła pomarańczka z niego. Mnie bardzo kuszą róże Lily Lolo :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękny jest, ale faktycznie dla bladziochów może być niebezpieczny

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam testować nowe kosmetyki, chociaż ostatnio moje serce chyba bardziej podbija moda.
    Na oku mam kilka fajnych torebek np. dior torebki lub hermes torebki

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz!