Denko ostatnich trzech miesięcy

40 Komentarzy

Cześć Dziewczyny :)

Ostatnio moje życie stanęło na głowie i brakuje mi czasu dosłownie na wszystko. Własnie to jest powodem mojej mniejszej aktywności na blogu. Zwyczajnie muszę przystosować się do nowej sytuacji i potrzebuję na to nieco czasu, ale wszystko jest na dobrej drodze. Małymi krokami staram się godzić różne sfery życia i nawet zaczęło mi to wychodzić. Do posta denkowego zbierałam się bardzo długo, bo zajęło mi to ponad trzy miesiące, ale postanowiłam w końcu się za niego zabrać, bo jeśli nie teraz, to nigdy ;).

Przez ostatnie trzy miesiące zużyłam sporo fajnych kosmetyków pielęgnacyjnych, ale trafiły się też takie, które nie specjalnie mnie do siebie przekonały. Kolorówki jest jak zwykle mało, ale na kolejnego denkowego posta szykuje się prawdziwa kolorówkowa bomba i szczerze mówiąc  trochę nad tym ubolewam.


Zacznijmy od szamponów które, jak na złość, skończyły się niemalże jednocześnie. Najlepsze wrażenie zrobił na mnie szampon O'Right, który nie na próżno znalazł się w ulubieńcach roku 2014. Jest on delikatny dla skóry głowy, jak również dla włosów. Nie plącze ich, ani nie wysusza, nadaje im miękkość i puszystość. Pięknie pachnie rumiankiem, a co najważniejsze, należy do kosmetyków ekologicznych! Niestety..., jego cena jest kosmiczna. Szampon BIOXSINE miał na celu zapobieganie wypadaniu włosów i o ile nie zauważyłam po nim tego działania, to okazał się świetnym, codziennym kosmetykiem do mycia włosów. Jego głównymi cechami jest delikatność dla skóry głowy i włosów, a także świetne działanie oczyszczające, oraz dobry skład. Jego cena też jest niczego sobie, więc z całym przekonaniem mogę go Wam polecić. Zużyłam także przeciwłupieżowy szampon  Oliprox z odzywką, ale ten nie zrobił na mnie specjalnego wrażenia. Nie był zły, ale działania przeciwłupieżowego po nim nie zauważyłam. Co prawda, nie podrażnił skalpu, ani nie wpłynął źle na włosy, jednak stosunek jakości do ceny wyszedł ujemny. Teraz kolej na szamponowe miniprodukty. Odżywkę i szampon z aminokwasami od KIEHL'S wspominam bardzo pozytywnie, ale raczej nie potrafię wiele o nich powiedzieć, starczyły na zbyt krótko. Szampon i odżywka od Schwarzkopf z serii ESSENSITY natomiast, nie sprawdziły się zbyt dobrze. Niestety po ich użyciu moje włosy stawały się sianowate na końcach i zbyt obciążone przy nasadzie. Co więcej, szampon słabo się pienił i nie oczyszczał zbyt dobrze, był bardzo mało wydajny.
Bardzo pozytywne wrażenia zrobiła na mnie maska do włosów KALLOS - Keratin, która znalazła się na mojej liście najlepszych kosmetyków roku 2014. Moje włosy ją pokochały absolutnie pod każdym względem i nie tylko włosy, bo portfel także! Kolejny produkt do włosów, to serum SESSIO Argan Oil, czyli najprościej mówiąc: silikonowy olejek do włosów. On również stał się moim ulubieńcem w 2014 roku. Zarówno jego cena, jak i działanie, a także skład przekonują do zakupu!

Pożegnałam się również z pudrem do kąpieli od PAT&RUB z dodatkiem róży i rozmarynu. Ciężko było mi się z nim pożegnać, bo uprzyjemniał kąpiel niesamowicie dzięki swojemu aromatowi i właściwościom pielęgnacyjnym. Jedynym minusem było szorowanie wanny po każdym użyciu ;).


To pudełeczko z napisem ORGANIQUE, to moja własnoręcznie przygotowana maseczka z glinki ghassoul, która zrobiłam na warsztatach organique podczas pobytu w Gdyni na SeeBloggers. Nie będę jej zachwalać, bo powiecie, że jestem chwalipięta, ale wyszła mi całkiem nieźle ;) ;P.
Skończył mi się także sorbet do ciała AHAVA. Bardzo go lubiłam za jego lekkość, piękny zapach i działanie, do którego nie miałam żadnych zastrzeżeń. Masło do ciała OEPAROL natomiast, zrobiło na mnie tak złe wrażenie, że skończyło swój żywot, na czyszczeniu skórzanych torebek, butów i kanap ;).
O kosmetykach PROPOLIA już niedługo napiszę więcej. Zużyłam peeling gommage do twarzy i muszę przyznać, że byłam z niego bardzo zadowolona. Będę jednak czepialska i poskarżę się na zbyt małą pojemność i niewielką wydajność... .
Żel do mycia twarzy AVON Anew Vitale okazał się bardzo spoko, dobrze oczyszczał cerę, nie robiąc jej przy tym kuku, ale jakichś szczególnych właściwości nie zauważyłam, nic mnie w nim nie zaskoczyło.
Próbka peelingu do ciała Fennel ładnie pachniała, ale o działaniu nie jestem w stanie powiedzieć nic, bo ilość tej próbki była katastrofalnie mała ;)


O bałwanach od AVON z limitowanej, zimowej serii (żele pod prysznic) już pisałam, ale nie wspomniałam wtedy, że to "twarde sztuki". Nieźle się trzeba napracować i nawysilać, aby je wycisnąć. Opakowanie jest zbyt twarde.
Jedną z nowości w drogeriach są kosmetyki Petal Fresh. W moim denku pojawił się cytrusowy żel pod prysznic. Ogólnie rzecz biorąc, całkiem nieźle się sprawdził, ale co do zapachu to mam teraz pewne wątpliwości. Nie był zły, nawet całkiem ładny, ale spodziewałam się bardziej naturalnego aromatu, w tym było jednak coś sztucznego.
Stałym punktem w moich denkach są żele pod prysznic ISANA, nic w tym dziwnego bo ich działanie i cena jest rewelacyjna. Nie będę się rozwodziła nad nimi, bo zakładam, że chyba każdy je zna i sobie ceni.

Absolutnym zaskoczeniem była dla mnie pianka do mycia ciała STENDERS. Genialny wynalazek kosmetyczny! Gdyby nie cena, to zastąpiłabym nią wszystkie żele pod prysznic na mojej łazienkowej półce.


Niestety skończył mi się także olejek do kąpieli niemieckiej marki Opea. Był niesamowicie eteryczny i orzeźwiający, coś niesamowitego! Wystarczyła odrobina wlana do wanny, a cała łazienka wypełniała się rześkim aromatem. Zamierzam na niego znów zapolować.
Szampon Neutral nie bez powodu znalazł się obok żeli pod prysznic. To, że jest on bezzapachowy jest jasne, ale jego skład pozostawia wiele do życzenia. Nie lubiłam używać go do mycia włosów, bo skalp strasznie zaczynał mnie po nim swędzieć. Nieudacznik skończył, jako myjacz pędzli do makijażu. 
Mgiełki od AVON natomiast, używałam do odświeżania pomieszczeń, używania jej na ciało wolałam uniknąć ze względu na dużą zawartość alkoholu w składzie. Nie to, żebym jakoś szczególnie była jej przeciwna, po prostu tak już mam.
Zmywacz lakieru do paznokci ISANY wszystkie już z pewnością doskonale znacie, więc nie będę go znów zachwalać, powiem tylko tyle, że często gości w moim kuferku z lakierami.
Wykończyłam tez Effaclar DUO, który swego czasu bardzo mi pomagał w walce z trądzikiem, później stosowałam go tylko punktowo, a teraz już moja cera jest na tyle ładna, że nie muszę go używać :).
Odzywka do rzęs RevitaLash też dobiła dna, niestety... :/. W recenzji, zobaczycie jakie rewelacyjne efekty dała. Szkoda, że po zaprzestaniu używania, rzęsy wracają do stanu pierwotnego :/.


Nie myślcie sobie, że zużyłam całą buteleczkę lakieru Golden Rose, do malowania paznokci poszło ok 1/3 opakowania, reszta poszła na ukrycie rys w drzwiach, którymi niestety zajął się pies. Na szczęście kolor pasował idealnie. Póki co, do momentu kiedy kupię nowe, musi tak zostać. 
Serum naprawcze na okolice oczu ESTEE LAUDER okazało się dla mnie beznadziejne, więc musiałam się go pozbyć. Po użyciu piekły mnie oczy. Dobrze, że były to bezpłatne miniprodukty, bo jeśli wydałabym na nie kasę i to niemałą, to byłabym bardzo zawiedziona.
Mini buteleczka wody perfumowanej Givenchy Dahlia Divin wywołała u mnie pozytywne emocje. Zapach bardzo mi się spodobał.
Maskarę Isadora All Day Long Lash, bardzo lubiłam, bo dawała moim rzęsom wydłużenie i pogrubienie, a w dodatku była trwała i nie osypywała się. Efekt był świetny i dlatego wybaczyłam jej to, że ciągle kułam się w oko ostrą szczoteczką. Chętnie wrócę do niej ponownie.
Chińskie pędzelki do paznokci skończyły marnie, jak z resztą widać na załączonym obrazku. Dobrze, że kosztowały grosze ;).


O płatkach kosmetycznych z HEBE i saszetkowych próbkach nie będę się rozpisywać, ale uznałam, że zasługują, aby pokazać je na zdjęciu ;). To byłoby na tyle, więcej grzechów nie pamiętam.

Jak tam Wasze zużycia?

Przy okazji, chciałabym Was zaprosić na konkurs, który organizuje na Fan Page-u bloga. Do wygrania są profesjonalne kosmetyki do włosów od INDOLA. Nagroda, moim zdaniem, jest warta zachodu i mam nadzieję, że się skusicie. Do wygrania są trzy zupełnie różne zestawy!




Całusy babeczki :* :* :*

40 komentarzy:

  1. Nieźle wielu kosmetyków nie znam, a wiele z nich z chęcią bym przetestowała

    OdpowiedzUsuń
  2. Spore denko :) Też na początku miałam problem z wydobyciem płynu z Bałwanków. Wyjęłam ten koreczek plastikowy i to pomogło :)

    OdpowiedzUsuń
  3. a one czasem nie są z Biedronki? Zawsze mi się myli, skąd płatki, hehe :)

    OdpowiedzUsuń
  4. no to muszę to poprawić :D Dzięki! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Maskę Kallosa stosuję od miesiąca i jestem zachwycona :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozumiem zabieganie. Brak czasu jest chyba zmorą ludzkości ostatnio. Troszkę tych zużyć było ☺ masz sporo marek, które chcę przetestować. Czekam tylko na urodzenie Maluszka, bo teraz staram się za dużo nie eksperymentować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, w ciąży lepiej nie eksperymentować, ale jak już będzie po wszystkim, to poczujesz się jak pies spuszczony z łańcucha ;) hihihi

      Usuń
  7. Niewiele z tych produktów znam :) U mnie denkowanie idzie w dość dobrym tempie, szuflada z zapasami powoli staje się lżejsza :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To podobnie, jak u mnie, chociaż nadal jest tęga ;)

      Usuń
  8. a myślałam, że tylko ja nie mam siły wyciskać z tego bałwana z avonu hah :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Odpowiedzi
    1. ale to z trzech miesięcy, to trzeba na trzy podzielić ;)

      Usuń
  10. Ładnie Ci poszło ;) Ja właśnie też kończę Keratin :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj tak, szkoda że po odżywce rzęsy stają się takie same jak były. Ech,

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo ciekawe denko,z którego nie znam nic :)

    OdpowiedzUsuń
  13. A ja bym z chęcią te próbki El wypróbowała ;) mega denko ;) lubię Kallosa ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Mnie dalej tak bardzo kusi ta odżywka do rzęs :)

    OdpowiedzUsuń
  15. wow, raz na jakiś czas, ale konkretnie ;) mało rzeczy znam, ale maskę przez Ciebie zrobioną chętnie bym wypróbowała;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Udało mi się ją zużyć w szybkim tempie, ale nie przeceniałabym moich możliwości ;)

      Usuń
  16. Jak spojrzałam na to denko, to zwątpiłam...ale jak z trzech miesięcy, to ok - choć i tak jest spore :) Podpatrzyłam u Ciebie kilka rzeczy, które będę chciała wypróbować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W jednym miesiącu chyba nie dałabym rady tego zużyć. hehe, na pewno bym nie dała ;)

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz!